Zespół z Nowego Jorku dokonał prawdopodobnie dwóch największych transakcji minionego lata w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Najpierw zakontraktowali Mikala Bridgesa w czerwcu, a tuż przed rozpoczęciem obozu przygotowawczego sprowadzili z Minnesoty Karla-Anthony’ego Townsa.
Reprezentant Dominikany urodził się i dorastał w New Jersey, a już kilka lat temu ujawnił w jednym z wywiadów, że w przeszłości był zagorzałym fanem nowojorskiej ekipy.
„Zawsze byłem fanem Knicks. Oczywiście dorastałem w New Jersey, ale ta cała histeria związana z NYK była ze mną od zawsze. Klimat, kultura i energia… To były główne czynniki, które powodowały, że gra w Madison Square Garden była czymś niesamowitym. To największy zaszczyt na świecie. Byłem fanem Knicks, ale na początku mojej drogi los pokierował mnie do Minnesoty.”
„Knicks byli jedyną drużyną, która dała mojemu tacie szansę na wyjście z college’u. Dostał się do składu na obóz przygotowawczy, a potem złamał kostkę po jednym z treningów. Jego kariera nigdy nie miała miejsca i postanowił zostać trenerem. Fakt, że Knicks uznali talent mojego ojca stanowi dla mnie ogromny zaszczyt.”
„Zamierzam podążyć jego krokami. Dotarł na obóz przygotowawczy, włożył w to całą swoją pracę, a w college’u zasypywał ludzi blokami i zbiórkami. Pomyślałem, że mógłbym kontynuować jego dziedzictwo i dokończyć to, co on zaczął.”
Towns spędził dziewięć lat w Minnesota Timberwolves. Były gwiazdor Wilków nigdy nie poprosił o wymianę mimo że w latach 2015-2020 jego zespół tylko 3 razy przekroczył granicę 30 zwycięstw.
Wszystko zmieniło się wraz z przyjściem Anthony’ego Edwardsa, który został wybrany w drafcie 2020. 23-latek stał się wyraźną opcją numer jeden w zeszłym sezonie. Wraz z odejściem Townsa do nowego lidera Wolves dołączyli Julius Randle i Donte DiVincenzo.
W zeszłym sezonie Karl-Anthony Edwards notował średnio 21,8 punktu, 8,3 zbiórki i 3 asysty, co pomogło drużynie Leśnych Wilków zajść (po raz drugi w historii) do finałów Konferencji Zachodniej.
Wspieraj PROBASKET
