Poprzedni rok był dla środkowego Minnesoty Timberwolves – Karla-Anthony’ego Townsa – fatalny. Z powodu COVID-19 zmarła jego matka oraz kilku innych członków jego drużyny. Wygląda również na to, że kilka miesięcy był również potrącony przez pijanego kierowcę.
Towns odpowiedział na kilka pytań zadanych przez kibiców na jego koncie na Instagramie. Jeden z fanów spytał, jak udało się KAT-owi przezwyciężyć całe zło, które ostatnio wtargnęło do jego życia. Przyznał, że bardzo ważne jest mieć osoby potrafiące wspierać w każdym momencie, szczególne wyrazy podziękowania skierował w kierunku swojej dziewczyny, Jordyn Woods. Wiedzieliśmy o tym, że koronawirus szczególnie mocno uderzył w jego rodzinę, ale nie byliśmy świadomi, że w trakcie off-season KAT został potrącony przez pijanego kierowcę i musiał spędzić chwilę w szpitalu.
– Moja kobieta pomogła mi bardziej niż moglibyście to sobie wyobrazić. Od czasu gdy moja mama i członkowie rodziny zaczęli umierać aż po to, kiedy zostałem potrącony przez samochód i musiałem spędzić noc w szpitalu, była tam ze mną. Przez ten cały czas była ze mną w każdej chwili – napisał Towns.
Nie jest znane więcej szczegółów. Nie wiadomo, czy w momencie wypadku szedł lub była to stłuczka. Jednak uszczerbek na zdrowiu był na tyle duży, że musiał on spędzić trochę czasu pod opieką lekarzy. W sezonie 2018-19 również miał wypadek samochodowy, z którego ledwo uszedł z życiem, skończyło się na wstrząśnieniu mózgu. Nie tak dawno u Townsa wykryto COVID-19, a jeszcze przed tym zmagał się on z kontuzją nadgarstka.