Po tygodniu od startu rozgrywek tylko jeden zespół nie ma choćby jednego zwycięstwa na koncie. To Memphis Grizzlies, którzy po raz pierwszy od 21 lat rozpoczęli nowe rozgrywki od pięciu kolejnych porażek. Grizzlies przegrali trzy mecze u siebie, choć w ubiegłym sezonie mieli najlepszy bilans domowych meczów w NBA. Co gorsza, jak do tej pory w układance trenera Taylor Jenkinsa nie działa w zasadzie nic. A na powrót Ja Moranta trzeba będzie jeszcze trochę poczekać…
Najsłabszy początek sezonu Memphis Grizzlies od ponad dwóch dekad stał się faktem w środę, kiedy to w fatalnym stylu przegrali w starciu z Utah Jazz. Już w pierwszej kwarcie pozwolili rywalom zdobyć aż 42 punkty, ani przez chwilę nie mieli prowadzenia i przez większość czasu przegrywali różnicą 20 oczek. Ostatecznie skończyło się porażką 109:133. Kibice ekipy z Memphis cały czas czekają na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.
Na razie wszystko, co mogło pójść nie tak, idzie nie tak. Grizzlies wiedzieli, że początek rozgrywek może być trudny. Karę zawieszenia 25 meczów odbywa Ja Morant, czyli największa gwiazda zespołu. Ale powodów do optymizmu wciąż było sporo. Latem do klubu dołączył m.in. Marcus Smart, który miał zaprowadzić nowe porządki w szatni Grizzlies. Na większą rolę gotowi mieli być nie tylko Desmond Bane czy Jarren Jackson Jr., ale też młodzi skrzydłowi.
Tymczasem w zasadzie cały skład ma spore problemy, choć w przeszłości Grizzlies potrafili sobie radzić bez Moranta. Bane może i przejął rolę lidera, ale znacznie spadła jego efektywność. Smart może i jest ważnym głosem w szatni, ale traci piłkę na potęgę, co sprawia, że fani Grizzlies mogą zatęsknić za oddanym latem Tyusem Jonesem. Młodzi skrzydłowy może i mają potencjał, ale na razie wciąż go nie pokazują. Co gorsza, w Memphis znów pojawiły się problemy z kontuzjami.
Jeszcze przed pierwszym meczem okazało się, że operację kolana przejść musi Steven Adams, przez co w tym sezonie nie zagra. Mniejsze problemy dopadły też m.in. Kennarda czy Aldamę. Ten pierwszy wrócił do gry w starciu z Jazz, ale tylko po to, by… spudłować aż siedem z ośmiu rzutów z dystansu. Grizzlies jako zespół są zresztą mocno nieskuteczni, a do tego pozwalają rywalom na zbyt dużo. Ich przeciwnicy po pięciu meczach mają 89 trafień zza łuku.
To najwyższy wynik w historii NBA po pierwszych pięciu spotkaniach rozgrywek! Trener Jenkins i jego zawodnicy mają nad czym pracować. Pomóc ma podpisany właśnie Bismack Biyombo, który powinien wzmocnić strefę podkoszową i jako nominalny środkowy przesunąć Jacksona Jra. z powrotem na pozycję silnego skrzydłowego. Fanom ekipy z Memphis pozostaje liczyć na to, że drużyna w końcu się odbije i gdy wróci Morant, to nie będzie jeszcze za późno.
Sęk w tym, że powrót rozgrywającego przewidywany jest dopiero w drugiej połowie grudnia, a problemy Grizzlies wydają się głębsze i sam jeden Morant może ich nie rozwiązać. A nawet jeśli gra Memphis poprawi się po jego powrocie, to strata do czołówki konferencji zachodniej może być już wtedy zbyt duża. Jak tak dalej pójdzie, to Grizzlies będą musieli ten sezon spisać więc na straty. To jeszcze nie ten moment, ale po takim starcie trudno o optymizm.