Los Angeles Lakers oficjalnie przedstawili swojego nowego zawodnika. DeAndre Jordan dołączył do składu, który ma w sezonie 2021/22 stanowić główną siłę zachodniej konferencji. Lakers są obok Brooklyn Nets wymieniani jako główny kandydat do walki o mistrzostwo NBA.
DeAndre Jordan został najpierw przez Brooklyn Nets wytransferowany, a następnie zwolniony przez Detroit Pistons z kontraktu. Po kilku dniach – zgodnie z przewidywaniami – weteran uzgodnił warunki minimalnej umowy z Los Angeles Lakers. Zespół ze Staples Center oficjalnie zaprezentował DJ-a. – Chcę pomóc przede wszystkim w obronie, zmuszać rywala do zmiany rzutu, zbierać piłkę, otwierać pozycje dla moich kolegów i dawać nam kolejne posiadania. […] Chcę także zaznaczyć swoją obecność w szatni pomagając chłopakom – podkreśla Jordan.
– Mamy w drużynie wielu zawodników, którzy dzielą się piłką, więc wysocy gracze w rotacji stworzą możliwości do gry nad obręczą – kontynuuje. – […] Czasami będziemy grać wysokim ustawieniem, a czasami niskim. Mamy wszechstronny skład i do każdej sytuacji się dostosujemy – dodał. Czego się natomiast spodziewa po współpracy z LeBronem Jamesem i Russellem Westbrookiem? – Ci goście kładą ogromną presję na defensywę rywala. Zawsze znajdują wysokich graczy, gdy widzą, że wypracowali otwarte pozycje. […] Muszę być po prostu gotowy na to, co dla mnie przygotują – mówi dalej.
Jordan nadal czeka na swój pierwszy mistrzowski pierścień. Z Lakers ma na to ogromną szansę. Wcześniej nie udawało się z Brooklyn Nets i Los Angeles Clippers. – Podchodzę do tego tak samo jak wcześniej. Z Clippers brakowało nam szczęścia, mieliśmy problemy z kontuzjami. […] Cieszę się, że znów jestem częścią zespołu, który rywalizuje o mistrzostwo. Zawsze rozmyślałem nad tym, jak to jest zagrać w jednej drużynie z tym konkretnym zawodnikiem. Teraz mam szansę sprawdzić się obok wybitnych i wierzę, że czeka mnie coś wspaniałego – mówi.
DJ nie chowa urazy do Brooklyn Nets. Zdaje sobie sprawę, że ostatecznie obie strony dążyły do tego, by znaleźć optymalne rozwiązanie. Skupia się na tym, co przed nim i cieszy się, że będzie mógł zagrać m.in. z Dwightem Howardem. – Będąc w szkole średniej oglądałem go cały czas – przyznaje. – Cieszę się, że nie będę się musiał mierzyć z nacierającym na mnie Russem – śmieje się. Jordan wraca więc do Los Angeles, ale tym razem będzie reprezentował barwy drużyny, która w mieście cieszy się zdecydowanie większą popularnością niż LA Clippers.