Temat wszelkiego rodzaju nienawiści rasowej jest w Stanach Zjednoczonych poruszany szczególnie często i nie bez powodu. Niedawno media społecznościowe obiegło stare nagranie z Michaelem Jordanem w roli głównej, który opowiada powiązaną z nią historię, której mało kto mógł się spodziewać.
Czarnoskórzy koszykarze NBA przez lata musieli borykać się z nieprzyjemnymi sytuacjami. Znakomita większość z nich miała miejsce jeszcze w poprzednim stuleciu, o czym w swoich autobiografiach czy wywiadach opowiadali m.in. Elgin Baylor czy Bill Russell. Nie inaczej było za czasów gry Michaela Jordana, który wielokrotnie musiał borykać się z rasizmem w swoim kierunku.
W ostatnim czasie media społecznościowe obiegło jednak nagranie, w którym Michael Jordan wspomina o rasizmie skierowanym w białych adeptów koszykówki, którzy nie mogli liczyć na szansę gry na największej scenie. MJ nawiązuje tu do powszechnego przekonania, że z uwagi na lepsze warunki fizyczne czarnoskórzy koszykarze są przez wielu uznawanych odgórnie za lepszych, nawet zanim zobaczą ich w akcji na parkiecie.
– Miałem białych kumpli, którzy nie zostali wybrani, bo [skauci] nie uważali, że mogą grać tak dobrze, jak czarnoskórzy. To niesprawiedliwe, ale się zdarza – mówił wówczas Jordan.
Nie ulega wątpliwości, że koszykarze o białym kolorze skóry również potrafią rozdawać karty w lidze i dyktować rywalom warunki gry. Wystarczy tylko wspomnieć o największych legendach tego sportu, takich jak Larry Bird, Dirk Nowitzki czy John Stockton, a przecież listę wielkich osobistości można uzupełnić o m.in. Steve’a Nasha, Pete’a Maravicha, Jerry’ego Westa, Kevina McHale’a, Ricka Barry’ego, Johna Havlicka, Billa Waltona, Pau Gasola, Boba Cousy’ego czy nawet Nikolę Jokicia i Lukę Doncicia.
Część internautów zarzuca jednak Jordanowi, że jego wypowiedzi były zagraniem PRowym mającym na celu promocję obuwia Nike sygnowanego jego nazwiskiem. Do historii przeszedł m.in. jego cytat „Republikanie też kupują buty”, kiedy to nie wsparł publicznie Harveya Gantta – czarnoskórego burmistrza Charlotte – w wyborach. Niezależnie od powodu, szerzenie świadomości o nienawiści rasowej, ukierunkowanej w jakimkolwiek kierunku, trzeba uznać za słuszne.
Co ciekawe, to nie jedyna historia, w której na światło dzienne wyszło wsparcie, jakim Michael Jordan darzył ludzi, niezależnie od koloru ich skóry. David Bridgers, kolega MJ’a z młodzieńczych lat w Karolinie Północnej, wspominał swego czasu, jak po przeprowadzce mógł liczyć na pomoc wówczas jeszcze przyszłej gwiazdy Chicago Bulls.
– Byłem nazywany 'kochankiem czar****ów’ i białym śmieciem, ale on [Michael Jordan] pokazał mi, jak to ignorować. Kiedy odwiedziłem Mike’a podczas imprezy w Chapel Hill, ktoś wszczął bójkę na tle rasowym. On szybko mnie stamtąd wyciągnął. Mike zawsze mówił 'Nie martw się o rasę, dopóki nikt nie uderzy cię w twarz” – mówił Bridges w rozmowie ze Sports Illustrated.
Jako czarnoskóry nastolatek dorastający w okresie niemal szczytowej nienawiści rasowej, Michael Jordan z pewnością musiał przejść przez wiele, by dojść tam, gdzie ostatecznie się znalazł. To sprawiło, że z pewnością rozumiał, a zarazem uświadczył na własnych oczach obie strony tego medalu.