John Wall nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Zgodnie z doniesieniami zza oceanu rozgrywający ma za sobą treningi w obecności przedstawicieli około połowy zespołów NBA z nadzieją, że jeden z nich zdecyduje się na zaoferowanie mu minimalnego kontraktu.
Ostatnie lata nie były dla Johna Walla najłatwiejsze. Rozgrywający miał problemy ze znalezieniem stabilnego zatrudnienia w NBA, czego nie ułatwiała mu z pewnością bogata kartoteka medyczna. W 2020 roku 33-latek trafił z Washington Wizards do Houston Rockets, ale ci stosunkowo prędko z niego zrezygnowali. Po kilku zawirowaniach, w tym trwającym około rok odsunięciu od rotacji, strony doszły do porozumienia w sprawie wykupienia jego umowy.
Wall dołączył finalnie do Los Angeles Clippers i wydawało się, że może być tam niezwykle cennym zmiennikiem. W 34 spotkaniach notował on średnio 11,4 punktu, 5,2 asysty i 2,7 zbiórki na mecz, trafiając 40,8% wszystkich rzutów z gry, w tym 30,3% zza łuku.
Los nie był jednak dla Walla łaskawy. W lutym bieżącego roku przedstawiciele LAC wymienili go z powrotem do Rockets. Rakiety nie zamierzały jednak dawać mu szansy i po trzech dniach 33-latek został zwolniony.
Od tamtej pory Wall pozostaje poza NBA, ale nie zdecydował się na grę w Europie jak Kemba Walker czy na Tajwanie jak Dwight Howard bądź – już wkrótce – DeMarcus Cousins. Wygląda na to, że pomimo upływającego czasu 33-latek wciąż wierzy w swój powrót do najlepszej ligi świata.
Doniesienia Bleacher Report informują, że John Wall – podobnie jak Austin Rivers, który również pozostaje wolnym agentem, choć rozpoczął pracę w mediach – wziął udział w publicznym treningu w Orlando na Florydzie, gdzie przedstawiciele około 10-15 zespołów przyglądają się zawodnikom, którzy mogliby wzmocnić ich skład.
NBA zorganizowała tam bowiem „G League Showcase”, co jest szansą dla zawodników G League, by zaprezentować swoje możliwości przed szerszą publicznością. Wall i Rivers chcą jednak wykorzystać taką możliwość, by również wywalczyć sobie angaż.
Kilka tygodni temu mówiło się o rzekomym zainteresowaniu usługami Walla ze strony Phoenix Suns. To właśnie w Arizonie występuje obecnie jego wieloletni partner z Wizards, Bradley Beal. Występuje to jednak w tym przypadku zbyt duże słowo, bo z uwagi na liczne urazy obrońca rozegrał w tym sezonie zaledwie sześć meczów.
Jest w lidze z pewnością kilka zespołów, które potrzebują wzmocnienia na pozycji rozgrywającego. Pod znakiem zapytania pozostaje jednak czy to właśnie Wall jest odpowiedzią na ich problemy i czy rozwiązanie, którego poszukują, ma być rozwiązaniem długoterminowym.