To była wyjątkowa noc w NBA. Na wszystkich parkietach działy się rzeczy ciekawe, a zawodnicy widowiskowymi akcjami rozpalali zgromadzonych na trybunach kibiców. W epoce notorycznych trójek i rzutów z logo, w końcu trafiła się noc z pięknymi i odważnymi wsadami.
Akcje zakończone widowiskowymi paczkami zapewnili nam tej nocy m.in. Jimmy Butler (Heat), Robert Williams III (Celtics), Miles Bridges (Hornets), Anthony Edwards (T-Wolves) oraz Brandon Ingram (Pelicans) i choć wszystkie te akcje były przedniej urody, prawdziwymi perełkami uraczyli kibiców dopiero John Collins (Hawks), Lauri Markkanen (Cavs) i Jaylem Brown (Celtics).
Do spektakularnych akcji z pewnością przyzwyczaił nas John Collins. Można wręcz odnieść wrażenie, że skrzydłowy Hawks wsadzał już chyba nad wszystkimi w tej lidze. Tak jak wielokrotnie wcześniej i tym razem pokazał, że dla niego „only the sky is the limit”. Kelly Olynyk nie miał najmniejszych szans.
Jeszcze bardziej widowiskowo swoją akcję w meczu z Denver Nuggets zakończył Lauri Markkanen. Fin wziął na plakat samego MVP ligi Nikolę Jokica. Po zaledwie czterech meczach kibice Cavaliers zobaczyli w wykonaniu Markkanena akcję, jakiej przez 221 pojedynków nie obserwowali kibice Bulls. Czyżby wysokiemu Europejczykowi Ohio służyło bardziej niż Illinois?
Wisienką na torcie wczorajszego wieczora w NBA był dunk Jaylena Browna w meczu Celtics z Hornets. W jednej z ostatnich akcji meczu zakończonego dogrywką Brown po otrzymaniu podania od Jaysona Tatuma miał przed sobą już tylko kosz i… innego wybitnego dunkera Milesa Bridgesa. Perspektywa spotkania nad obręczą z uczestnikiem konkursu wsadów z 2019 roku nie zdeprymowało jednak gwiazdora Bostonu, który w mistrzowski sposób wpakował piłkę do kosza obok bezradnego Bridgesa.
Takich akcji na parkietach NBA z pewnością chciałoby się oglądać jak najwięcej. W preferującej rzuty dystansowe lidze akcje nad obręczą stały się towarem deficytowym. Na usta każdego fana NBA z pewnością cisną się słowa… chcemy więcej!