W ostatnim czasie coś musiało się u Giannisa Antetokounmpo zmienić, bowiem zupełnie inaczej komunikuje się w sprawie swojej przyszłości. Lider Milwaukee Bucks niczego nie zapewnia, raczej przestrzega. Coraz bardziej realny staje się scenariusz, w którym jeden z najlepszych koszykarzy w NBA zacznie szukać dla siebie nowego miejsca na koszykarskiej mapie.
Za rok Giannis Antetokounmpo będzie miał możliwość podpisania z Milwaukee Bucks nowego maksymalnego kontraktu. Dojdzie do tego, jeśli Grek będzie miał stuprocentową pewność, że zespół zmierza w kierunku rywalizacji o mistrzostwo i ma do tego niezbędne środki. Jeżeli nie, Giannis może bez większego żalu Wisconsin opuścić, by szukać zespołu gwarantującego mu walkę o drugi tytuł w karierze. Na to wskazują komentarze zawodnika. Ten w ostatnim czasie wyraźnie przestał się gryźć w język.
De facto głosy o niejasnej przyszłości gracza pojawiły się już po tym, gdy Bucks odpadli z rywalizacji w pierwszej rundzie ostatnich play-offów. Zespół wyraźnie przegrał z Miami Heat, którzy byli rewelacją tej fazy. Antetokounmpo nie ukrywał swojego rozczarowania. W rozmowach z dziennikarzami mówił, że dopóki Bucks zmierzają w tym samym kierunku, w jakim zmierza on sam – to może reprezentować barwy zespołu do końca kariery. Zatem gwiazda składu postawiła drużynie warunek.
– Jestem graczem Milwaukee Bucks, ale przede wszystkim jestem zwycięzcą – mówił Giannis. – Jeżeli będą miał do wyboru lepszą sytuację na zdobycie trofeum Larry’ego O’Briena, to wykorzystam lepszą sytuację – dodał. Te słowa od razu obiegły sieć, wskazując na gotowość Greka do opuszczenia zespołu. Rzekomo Bucks kontaktowali się z Giannisem zanim zwolnili trenera Mike’a Budenholzera. Zawodnik zaakceptował argumenty klubu i był też zwolennikiem zatrudnienia na stanowisko trenera Adriana Griffina, dla którego to pierwsza taka rola w karierze.
W międzyczasie coraz głośniej mówi się o tym, że na swoim celowniku Antetokounmpo mają już New York Knicks oraz Los Angeles Lakers. W tym drugim zespole Giannis miałby być naturalnym zastępstwem dla 38-letniego LeBrona Jamesa, który ma przed sobą ostatnie lata na parkietach najlepszej ligi świata. Po Greka zgłosi się cała kolejka chętnych, ale można odnieść wrażenie, że zespoły z dużego rynku będą miały pierwszeństwo, bo dla MVP będzie to nie tylko szansa sportowa, ale także biznesowa.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET