Przepisów na budowę od podstaw dobrej drużyny jest wiele. Podobnie wygląda to z rozwojem młodzieży. Jeden z zawodników Suns postanowił zabrać ostatnio stanowisko w tej sprawie.
Mimo dosyć mizernych wyników drużyny z Arizony koszykarze Earla Watsona są jedną z najciekawszych ekip bieżących rozgrywek. Tak dużą uwagę przykuwa obecność bardzo utalentowanej młodzieży, która jest oczkiem w głowie włodarzy klubu. Dzięki trosce o ich rozwój, zawodnicy tacy jak Devin Booker czy Tyler Ulis są coraz bardziej rozpoznawalnymi markami na parkietach NBA. Nazwisko drugiego z nich przed obecnym sezonem było dla większości fanów najlepszej ligi świata anonimowe, tymczasem filigranowy rozgrywający godnie zastępuje pauzującego Erica Bledsoe, którego nieobecność ma m.in. dać przestrzeń rozwoju dla młodych Słońc. Ulis notuje od momentu jego absencji średnio 15.6 punktów i 8.4 asyst na mecz. Jeszcze lepiej prezentuje się Booker wyrastający powoli na jednego z czołowych strzelców ligi. Obrońca rzucił niedawno 70 punktów przeciwko Celtics stając się zaledwie szóstym graczem, który dobił do granicy siedmiu dyszek na koncie.
Zdolną młodzież obserwują także ligowi weterani. Wśród nich znajduje się były klubowy kolega Marcina Gortata, Jared Dudley. Kilka dni temu podczas audycji w radiu Arizona Sports 98.7 FM zawodnik dyskutował o wpływie młodych na przebieg środowego spotkania przeciwko Celtics.
– To trudne kiedy jesteś młody. Każdy chce zdobyć punkty, a z drugiej strony musi trzymać się swojej roli na parkiecie. Musisz wiedzieć kiedy twój strzał jest dobry oraz brać odpowiedzialność za swoje poczynania w obronie. Młodzi uczą się w locie, a to była bardzo zmienna potyczka.
W wieku 31 lat Dudley jest czwartym najstarszym graczem na liście Suns. Klub z Arizony ma na swoim pokładzie, aż ośmiu graczy, którzy nie przekroczyli 25 roku życia. Zdecydowanym liderem młodzieży jest wspomniany Booker. Według Dudleya obrońca ma szansę zostać przyszłym All-Starem. Skrzydłowy podkreślił jednak, że 21-latek powinien szczególnie popracować nad jednym z elementów gry.
– Już mu powiedziałem, że w przyszłym roku musi mieć średnio 5 asyst na mecz- wyznał Dudley– Ty i Bledsoe nie możecie grać po 35 minut i średnio nie przekraczać we dwójkę sumy 15 asyst, ponieważ trzymacie piłkę w ręku przez ok. 90% czasu. Devin musi sobie z tego zdawać sprawę.
Weteran jest także zaniepokojony ilością fauli technicznych uzbieranych przez młodych. Podczas obecnych rozgrywek Booker ma ich na koncie, aż 11. Inny młokos, Marquese Chris otrzymał tzw. dacha 10- krotnie. Biorąc pod uwagę fakt, że obydwaj zawodnicy nie mają na karku nawet 22 lat taka liczba może niektórych zaniepokoić.
– Nie może tak być, że masz na swoim koncie podwójna cyfrę fauli technicznych, podczas gdy jest to dopiero początek Twojej kariery- powiedział Dudley- Może kiedy jesteś starszy i próbujesz nawiązać z przeciwnikiem kontakt. Teraz jednak musisz grać w koszykówkę. Musisz zapracować na siebie i inne rzeczy.
Dudley jest obecnie w pierwszym roku 30 milionowego kontraktu podpisanego w lipcu zeszłego roku. Do tej pory regularnie był częścią rotacji, jednak pomiędzy 26 grudnia, a 24 stycznia rozegrał zaledwie jedno spotkanie. Wszystko po to, by podobnie jak Bledsoe zrobić miejsce dla rozwijającej się młodzieży. Nie wszystkim się to jednak podoba. Dla profesjonalnego zawodnika, który wciąż potrafi grać na wysokim poziomie jest to ogromne wyzwanie. Sam Dudley czuje, że chociaż wie na czym polega proces rozwoju młodzieży i ograniczania minut weteranom to dużo lepiej pomógłby zespołowi, gdyby spędzał czas na parkiecie, a nie na trybunach.
– Kiedy jesteś aktywnym liderem możesz pomóc innym, ale by to zrobić musisz najpierw coś zagrać i pokazać co oni powinni robić, gdyby znaleźli się na Twoim miejscu- powiedział Dudley– Grają lepiej, kiedy jestem na parkiecie, ponieważ nie szukam swojego rzutu, a dobrego zagrania. Spełniałem taką rolę w Milwaukee i cztery czy pięć miesięcy później, Giannis i inni młodzi zaczęli grać jak powinni i nie musiałem im nic podpowiadać.
Procesy rozwoju są różne, lecz w tym co mówi skrzydłowy Suns jest wiele prawdy. Dowodem na słuszność jego wypowiedzi jest chociażby sytuacja z Minneapolis sprzed roku, gdzie Kevin Garnett był mentorem dla coraz bardziej dominującego, Karla Anthonego- Townsa. Podobnie wyglądał cykl rozwojowy Tima Duncana, nad którym początkowo opiekę sprawował David Robinson. Osiągnięć Mr. Fundamentals chyba nie muszę przedstawiać.
Wydaje się, iż w tej sytuacji włodarze Suns powinni zachować tzw. złoty środek. Historia nieraz pokazała, że mieszanka młodej krwi z doświadczeniem potrafi stworzyć niezapomniane do dzisiaj ekipy.