Trudno być zadowolony, gdy Twój zespół przegrywa, gdy wracasz na parkiet po kilkumeczowej absencji. Los Angeles Lakers trafili poprzedniej nocy na Boston Celtics, którzy potrzebują zwycięstw jak tlenu. Goście nie mieli odpowiedzi na rozpędzonego Jaysona Tatuma.
Lider Los Angeles Lakers stracił osiem poprzednich meczów swojej drużyny z powodu kontuzji mięśnia brzucha. Zespół zrobił w tym czasie bilans 3-5, przeplatając lepsze występy z gorszymi. Poprzedniej nocy LeBron James wrócił na parkiet, ale nie był w stanie pomóc swojej drużynie w wystarczającym stopniu. Jayson Tatum rzucił obronie Lakers 37 punktów i poprowadził Boston Celtics do ważnego zwycięstwa przed własną publicznością.
James spędził na parkiecie 32 minuty i w tym czasie zanotował na swoje konto 23 punkty, 6 zbiórek, 2 asysty i 2 przechwyty. Trafił 10/16 z gry i 3/7 z dystansu. Zaraz po meczu odniósł się do aktualnej formy swojego zespołu. Lakers z bilansem 8-9 zajmują obecnie 9. miejsce w tabeli zachodniej konferencji. – Na pewno musimy grać lepiej. Mamy jeszcze 65 meczów, ale nie możemy niczego odkładać na później – przyznał 4-krotny mistrz NBA.
– To jeszcze nie jest powód, by panikować, ale za każdym razem, gdy wychodzimy na parkiet musimy być gotowi na walkę – kontynuuje LBJ. To zupełnie inny ton do tego, którego używa Russell Westbrook. Rozgrywający Lakers cały czas powtarza, że zespół “szuka swojego optymalnego grania”. James swoimi słowami podkreśla, że narracja wokół drużyny musi się zmienić, bo na razie Lakers zamiast walki o mistrzostwo, muszą skupić się na walce o play-offy.
Zatem wychodzi na to, że to brak intensywności w grze jest największym problemem, z jakim zmagają się obecnie Lakers. Kibice również zwracali na to w ostatnim czasie uwagę. Niepokojąca jest także mowa ciała zawodników Lakers, gdy mecz nie toczy się po ich myśli. Można odnieść wrażenie, że bardzo łatwo rezygnują. To głębszy problem i za jego naprawienie będzie w dużej mierze odpowiedzialny LBJ jako mentalny lider tej drużyny.