Kyle Lowry nie ma ochoty się oszukiwać. Po meczu numer trzy serii Toronto Raptors z Cleveland Cavaliers – stwierdził otwarcie, że LeBron James jest przewagą, na którą ekipa z Kanady nie jest w stanie w żaden sposób odpowiedzieć. Lider Cavs rozgrywa kolejne play-offy na poziomie nieosiągalnym dla swoich rywali. Prowadzi drużynę do kolejnej walki o mistrzostwo.
– Gram na najwyższym poziomie od wielu lat – mówił po zwycięstwie numer trzy w serii z Toronto Raptors najlepszy gracz rywalizacji – LeBron James. W play-offach 2017 dzieje się dokładnie to samo, co działo się rok temu, dwa lata temu, trzy, cztery… LBJ wchodzi na inny poziom przerzucając konsekwentnie kolejne biegi. – Gram tak odkąd skończyłem 16 lat – mówił w długiej rozmowie z dziennikarzami. Jest w dobrej formie zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Wygrywa mecze, kontroluje otoczenie i cały czas pozostaje skoncentrowany na zadaniu.
Ma 32 lata i wiele wskazuje na to, że podobnie jak Michael Jordan – do samego końca będzie dla swojego zespołu opcją numer jeden. Wszystko dzięki dbaniu o własne ciało. Pod tym kątem James również nie ma sobie równych. Ale LeBron nie ma zamiaru rozmawiać o tym, kiedy był, jest czy będzie jego najlepszy moment. Pojmowanie jego kariery w klasycznym ujęciu – wschodząca gwiazda, MVP i doświadczony weteran po prostu do Jamesa nie pasuje. Swoją pracą i poświęceniem ustalił własny, odrębny standard. – Trenuję swój umysł i swoje ciało – powtarza.
– To najlepszy moment całego roku. Tutaj tworzą się legendy, to tutaj walczysz o swoje nazwisko, które staje się historią. Po prostu staram się być dobrze zapamiętany, gdy już przestanę grać – mówi dalej. To dwunaste z rzędu play-offy dla LeBrona Jamesa. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, podczas tegorocznych Finałów NBA, LBJ powinien przeskoczyć wspomnianego Jordana na liście najlepszych strzelców w historii play-offs. Kilka dni temu strącił na trzecie miejsce legendę Los Angeles Lakers – Kareema Abdul-Jabbara. Gracz Cavs przyznał, że bardzo szybko był przygotowany na wszystkie wyzwania, jakimi rzucała w niego liga.
– Już w wieku 22 lat wiedziałem, że mentalnie jestem na tym poziomie. Marzyłem wtedy o finałach, ale nie miałem z nimi żadnych doświadczeń. Bez tego, czego zdążyłem się nauczyć nie byłby tym, kim teraz jestem – kontynuuje. W trakcie tegorocznych play-offów James do tej pory w siedmiu meczach notował średnio 34,3 punktu, 9 zbiórek, 7,3 asysty, 1,6 bloku i 2,4 przechwytu trafiając 56,6 FG% i 48,6 3PT%. Ostatni raz na tym poziomie w play-offach punktował w 2009 – podczas swojego czwartego sezonu na ligowych parkietach. To jest absolutnie niesłychane.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET