Jamal Murray powrócił po kontuzji w wielkim stylu i jest jednym z najważniejszych elementów układanki Michaela Malone’a w Denver Nuggets. Rozgrywający może podpisać z klubem nową umowę już tego lata, jednak ma dobry powód, żeby odłożyć w czasie decyzję o nowym kontrakcie.
Wkład Jamala Murraya w sukces Denver Nuggets jest nieoceniony. W sezonie zasadniczym rozgrywający notował średnio 20 punktów, 4 zbiórki, 6,2 asysty oraz 1 przechwyt na mecz, ale w tegorocznych play-offach jego liczby podskoczyły do poziomu 27,7 punktu, 5,5 zbiórki, 6,1 asysty oraz 1,7 przechwytu.
Kariera 26-latka to historia pełna wzlotów i upadków. Dwa miesiące po tym, jak Murray został pierwszym zawodnikiem w historii, który zdobył co najmniej 50 punktów bez oddania ani jednego rzutu wolnego (19.02. przeciwko Cleveland Cavaliers), doznał poważnej kontuzji, kiedy to zerwał więzadło krzyżowe w lewym kolanie. Michae Malone – szkoleniowiec Nuggets – przyznał, że rozgrywający był przekonany, że Nuggets go skreślą i zostanie on ostatecznie wymieniony.
Choć jeszcze niedawno Murray musiał martwić się o swoją przyszłość, to wygląda na to, że teraz może być o nią spokojny. Jego obecny kontrakt wygasa co prawda w 2025 roku, ale już teraz 26-latek kwalifikuje się na trzyletnie przedłużenie o wartości 144 milionów dolarów (średnio 48 milionów na rok). Okazuje się jednak, że bardziej opłacalnym rozwiązaniem (pod względem czysto finansowym) może być odłożenie w czasie decyzji o związanie się z Nuggets na kolejne lata.
Murray może liczyć bowiem na jeszcze większe pieniądze, jeżeli w sezonie 2023/24 zostanie wybrany do jednego z zespołów All-NBA. W takim przypadku Denver będą mogli zaoferować mu tzw. supermaksymalne przedłużenie, dzięki któremu zainkasowałby większą kwotę. Dla rozgrywającego byłoby to pierwsze tego typu wyróżnienie w karierze.
Murray bez wątpienia wrócił do formy, którą prezentował m.in. w bańce w Orlando. W drugim meczu pierwszej rundy przeciwko Minnesota Timberwolves zdobył on 40 punktów i ustanowił tym samym rekord Denver Nuggets w liczbie występów w play-offs z dorobkiem co najmniej 40 „oczek” (5). Wcześniejszy najlepszy wynik (4) należał do Alexa Englisha.
– Cieszę się, że ciężko pracowałem podczas rehabilitacji, więc niczego nie żałowałem. Zajście tak daleko wiele dla mnie znaczy. […] Razem możemy zrobić wszystko. Kiedy nas rozdzielisz, wtedy mamy problemy – mówił Murray chwilę po zakończeniu finałów Konferencji Zachodniej.