Dni mijają, a komentarze nie słabną. Tak można by było określić sytuację wokół niedawnej loterii Draftu. Mimo licznych zapowiedzi ekspertów o braku ciekawych prospektów w tym roku, wiara w potencjał młodych zawodników jest ogromna.
W ostatnich dniach, głos postanowił zabrać Joe Lacob. Właściciel Golden State Warriors, zapytany w wywiadzie dla „The Athletic” o decyzję wyboru Jamesa Wisemana z 2 numerem draftu, rozwiał wszelkie wątpliwości.
„Powiem wprost, od początku James był naszym numerem jeden. Oczywiście rozważaliśmy też inne ewentualności, ale nie mogliśmy przegapić nadarzającej się okazji. To diament, który trafia się raz na dekadę. Odpowiednio oszlifowany może stać się zawodnikiem pokroju Joela Embiida„
Ponadto Lacob odniósł się do zerwanego ścięgna Achillesa Klaya Thompsona.
„Kontuzja takiego zawodnika jak Klay zawsze jest wielkim osłabieniem dla drużyny. Nie zmieniło to jednak naszej strategii dotyczącej następnego wieczoru. Potrzebowaliśmy gracza z potencjałem, który może stać się ważnym ogniwem naszej organizacji w przyszłości.”
Właściciel Wojowników nie krył zachwytu nad mobilnością Wisemana. Zwracając uwagę na jego umiejętność walki na tablicach oraz zamiany krycia dał do zrozumienia, że zawodnik pochodzący z Memphis ma być lekarstwem na największą bolączkę drużyny z zeszłego sezonu.
„Z każdym meczem, z każdym sezonem James będzie stawał się coraz lepszy. Naszym zadaniem, jako sztabu szkoleniowego oraz całej organizacji, jest stworzenie mu możliwie najlepszego środowiska i komfortu do ciągłego rozwoju”.
Wsłuchując się w słowa właściciela zespołu z Chase Center, można odnieść wrażenie, że właśnie narodził się przedstawiciel nowej dynastii, która ponownie ma wprowadzić ekipę Golden State na tron NBA. Wiseman ma szansę stać się impulsem do odbudowy upadającej potęgi – jednej z najlepszych drużyn w historii koszykówki.
Autor: Maksymilian Kaczmarek