Jeremy Sochan robi co może, aby dostosować się do roli, jaką przewidział dla niego Gregg Popovich w drugim sezonie wychowanka Baylor na parkietach NBA. Problem polega na tym, że dla młodego koszykarza to pierwsze tak poważne doświadczenie z pozycją rozgrywającego, dlatego Sochan potrzebuje przede wszystkim czasu. W San Antonio rozmyślają, jak mogą mu w tej adaptacji pomóc.
W swoim debiutanckim sezonie Jeremy Sochan wychodził do gry jako silny skrzydłowy, czyli na pozycji, na której grał m.in. w swojej uczelni. Wraz z rozwojem sezonu, San Antonio Spurs pozwalali mu grać w charakterze pierwszego rozgrywającego, co wynikało w głównej mierze z faktu, że ekipa miała problem z naturalnym rozgrywającym, bo Tre Jones nie gwarantował wystarczającej przewagi. Już wtedy trener Gregg Popovich sprawdzał Sochana pod kątem przenosin na “jedynkę”. W sezon 2023/24 Spurs weszli z bardzo ambitnym planem.
Sochan od pierwszego meczu gra jako rozgrywający, który odpowiedzialny jest za konstruowanie akcji swojego zespołu w ataku pozycyjnym. To on ma kolegów ustawiać i to on ma decydować o tym, przez kogo rozegrane zostanie posiadanie. Wybór Victora Wembanyamy spowodował, że Spurs postanowili grać Francuzem na “czwórce” i Zachem Collinsem na pozycji centra. Sochana nie dało się przesunąć na trójkę, bo tam był Keldon Johnson. Zatem Popovich miał twardy orzech do zgryzienia. Nie chciał, aby Sochan wychodził z ławki rezerwowych.
W efekcie zrodził się eksperyment związany z przesunięciem reprezentanta Polski na pozycję play-makera. Założenie było bardzo intrygujące, ale od początku przewidywaliśmy, że zmiana będzie dla Sochana niekomfortowa. 20-latek musiał się odnaleźć w zupełnie nowej dla niego sytuacji. Jako gracz z pozycji numer cztery, w każdym ataku pozycyjnym biegł do rogu i czekał na rozwój wydarzeń. Teraz to on musi te wydarzenia inicjować swoimi decyzjami z piłką w ręce. Pop widzi w takim rozwiązaniu duży potencjał.
Liczby na razie tego nie potwierdzają. Według zaawansowanych statystyk, gdy Wembanyama współpracuje z Sochanem jako play-makerem, Spurs notują 96,2 punktu na sto posiadań, co jest jednym z najgorszych wyników w lidze. Natomiast gdy Francuz gra z Tre Jonesem, czyli nominalnym rozgrywającym w rotacji Spurs, liczba ta wzrasta do 113 punktów na sto posiadań. Widzimy zatem wyraźną różnicę. Przed rozpoczęciem debiutanckiego sezonu Wemby’ego przewidywaliśmy, że wspólna gra z Sochanem może działać na korzyść obu koszykarzy. Wtedy jednak nie wiedzieliśmy, że Jeremy będzie w tym zestawieniu rozgrywającym.
Sochan poniekąd uczy się koszykówki na nowo. – To pierwszy raz w życiu, gdy gram jako rozgrywający. Taka zmiana pozycji w NBA jest bardzo rzadka. Niewielu zawodników przechodzi z roli silnego skrzydłowego do rozgrywającego – mówił po jednym z meczów i dodał, że przeżywa chwile, w których brakuje mu pewności siebie. Zatem sztab Spurs ma twardy orzech do zgryzienia. W jaki sposób Popovich może swojemu drugoroczniakowi pomóc, by ten zyskał więcej komfortu i mógł robić regularne postępy?
Jednym z rozwiązań byłoby sprowadzenie do drużyny kogoś w rodzaju mentora – weterana lub byłego zawodnika NBA, który ma za sobą podobne doświadczenia. Obecnie w rotacji i na ławce SAS nie ma nikogo, kto mógłby się z Sochanem podzielić “żywym doświadczeniem”. Jeremy powtarza, że bardzo pomocny w jego rozwoju jest Tre Jones. Pomimo faktu, że panowie rywalizują między sobą o minuty, Jones dzieli się z Sochanem swoją wiedzą na temat tego, jak powinien funkcjonować rozgrywający w systemie Spurs.
– Musi się z tym mierzyć i wydaje mi się, że wywołało to u niego sporo nerwów. Przede wszystkim dlatego, że to coś zupełnie nowego – mówił w trakcie spotkania z dziennikarzami trener Popovich. – Wydaje mi się, że na początku nie do końca zrozumiał albo ja w niewystarczający sposób wyjaśniłem mu wszystkie obowiązki – dodał szkoleniowiec SAS. Jest to szczególnie trudne, gdy w tym samym czasie Sochan musi bardzo dużą część swojej energii poświęcić na krycie jednego z topowych graczy przeciwnika, bowiem zazwyczaj to na niego spada takie zadanie.
Mimo wszelkich problemów Sochana, Pop cały czas widzi światełko w tunelu. – W ostatnim meczu z Clippers zanotował 7 asyst i miał jedną stratę – zaznaczył szkoleniowiec. Tre Jones w rozmowie z The Express News przyznał, że cała drużyna zdaje sobie sprawę przez co Sochan przechodzi i każdy jest otwarty na rozmowę, jeśli tylko Sochan będzie potrzebował porady lub po prostu się wyżalić. Zaufanie do Jeremy’ego będzie pod kątem jego rozwoju bardzo ważne. Polak musi widzieć, że koledzy nie przewracają oczami, gdy ten popełnia błędy.
– Cały czas się uczy i nie jest uparty. To jest bardzo ważne i pokazuje jego dojrzałość – mówi dalej Jones. Warto zwrócić uwagę, że gdy Sochan, Jones i Wemby są razem na parkiecie, Spurs mają atak na poziomie 120 punktów na sto posiadań, co jest bardzo dobrym wynikiem. Możliwe, że sztab ekipy z San Antonio poświęci w kolejnych meczach więcej czasu na grę ustawieniami właśnie z tą trójką. Pop musi spojrzeć w zaawansowane statystyki, by wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski i zacząć testować.
Trzeba również pamiętać o tym, że na liczby Sochana wpływa ofensywna regularność jego kolegów, a pod tym kątem bywa dla Spurs różnie. Wembanyama miewa lepsze i gorsze momenty. To samo dotyczy Keldona Johnsona czy Devina Vassella. Ten drugi w tym sezonie mierzy się z problemami zdrowotnymi. Nie powinniśmy być zdziwieni, jeśli SAS na weryfikację eksperymentu z Sochanem poświęcą cały sezon i dopiero latem przyszłego roku zdecydują, czy warto w ten projekt inwestować więcej czasu i więcej nerwów.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
