Niewiele osób na świecie podważa, że koszykarska reprezentacja Stanów Zjednoczonych na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w 1992 r. była najlepszą drużyną w historii dyscypliny. Nie bez kozery eksperci nazwali zebrany skład „Drużyną Marzeń” (ang. „Dream Team”). Ta drużyna musiała jednak przełknąć jedną z gorzkich porażek, gdy na jednym z pierwszych treningów ograła ich grupka młodych graczy z koledżów.
Nie była to tylko zwykła grupka przypadkowych i młodych koszykarzy. Wyselekcjonowany zespół zawierał kilku najbardziej obiecujących koszykarzy w całych USA. Wśród nich był Gran Hill, późniejszy członek Koszykarskiej Galerii Sław. W ostatnim odcinku podcastu „Legends Lounge with Trill Withers” Hill zdradził, jak jego nieopierzona ekipa postawiła się takim sławom jak: Michael Jordan, Magic Johnson, Larry Bird i pozostałe gwiazdy „Dream Teamu”.
– To prawda. W pierwszym sparingu, który z nimi graliśmy, ten pierwszy, pokonaliśmy ich w nim, to było coś wyjątkowego. Oni mieli w składzie wszystkich największych. My wyszliśmy, Allan Houston zaczął trafiać rzuty, Bobby Hurley zagrał bardzo dobrze, a Chris Webber dominował w strefie podkoszowej. To coś niesamowitego, że jako młodzi gracze mogliśmy poczuć, czym jest NBA – wspominał Hill.
Porażka zatrzęsła koszykarskim „Dream Teamem”, który miał być niezwyciężony. Postawiony został przed nim jasny cel – wygranie olimpijskiego złota w Barcelonie i przywrócenie chwały Stanom Zjednoczonym. Ostatnią rzeczą, jaką oczekiwali kibice to przegrana z nieopierzonymi koszykarzami, którzy dopiero stawiali pierwsze kroki w poważniejszych rozgrywkach.
– Myślę, że to ich obudziło. Pokazało im to, że bez odpowiedniej walki na parkiecie, nie są w stanie wygrać i możesz przegrać z każdym. Drugi i trzeci sparing to już zupełnie inne wyniki na ich korzyść – dodał Hill. Wiele wskazuje na to, że taki zimny prysznic pomógł gwiazdom NBA – USA nie tylko wróciły z Barcelony ze złotem, ale kompletnie zdominowali cały olimpijski turniej.