Z perspektywy czasu można powiedzieć, że Masai Ujiri trafił w dziesiątkę dogadując się w sprawie transferu z San Antonio Spurs. Kawhi Leonard okazał się dokładnie takim graczem, jakiego Toronto Raptors potrzebowali. Jak na sukces swojej byłej drużyny zareagował niegdyś jej lider?
Można założyć, że Kyle Lowry – w obecnych okolicznościach – nie ma już Toronto Raptors za złe wytransferowanie DeMara DeRozana i pozyskania w zamian Kawhiego Leonarda. Drużyna osiągnęła historyczny sukces awansując do wielkiego finału i teraz stoi przed szansą zdetronizowania mistrzów NBA. W trakcie tej serii, Lowry często rozmawiał z DeRozanem i przyznał, że w DeMar cieszy się wynikami swojej byłej drużynie i cały czas mocno trzyma za nią kciuki. Naprawdę? Zero goryczy?
– Rozmawiam z nim przez cały czas – mówi Lowry. – On przede wszystkim troszczy się o mnie, jak o swojego najlepszego przyjaciela. Napisał sms-a do wszystkich, z którymi ma relacje w naszej drużynie, że cieszy się naszym sukcesem – dodaje. Lowry po transferze DeRozana bardzo długo nie rozmawiał z generalnym menadżerem Raps – Masai Ujirim. Panowie dopiero niedawno zdołali wyjaśnić wszystkie niejasności i naprostować nieco relacje, co znacznie ułatwiło im przebywanie w swoim towarzystwie.
– To była decyzja czysto biznesowa, a ja jestem koszykarzem i miałem to w nosie – przyznaje Lowry. – Skupiłem się na tym, by być jak najlepszym zawodnikiem dla tej drużyny. Wiele osób mówiło, że nie jestem w stanie zrobić tego albo tamtego. Chciałem im udowodnić, że się mylą – dodaje. Lowry pozostaje pewnym punktem rotacji trenera Nicka Nurse’a, ale w play-offach miał wahania formy. By Raptors mogli myśleć o mistrzostwie, potrzebują Kyle’a w pełnej dyspozycji.
W 18 meczach play-offów rozgrywający notował na swoje konto średnio 14,7 punktu, 5,2 zbiórki i 6,4 asysty trafiając 44,7 FG% oraz 35,5 3PT%. Teraz przyszedł czas, by odsłonić swoją najlepszą wersję.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET