Nie da się ukryć, że wspólny występ w jednej drużynie LeBrona i Bronny’ego Jamesów to epokowy wyczyn, do którego raczej długo nikt nie nawiąże. Nawet jednak, gdy kariery ojca i syna dzielą lata, nie znaczy to, że nie mogą dodać czegoś od siebie, by zapisać się na kartach historii NBA. Coś o tym wie Scotty Pippen Jr, który, idąc śladami słynnego ojca, powoli zaczyna pracować na własne nazwisko.
Kariery Scottiego Pippena chyba nikomu nie trzeba przypominać. Obok Michaela Jordana czy Dennisa Rodmana stanowił jeden z filarów dynastii Chicago Bulls z lat 90-tych, z którą zdobył sześć tytułów mistrzowskich, a przy pierwszej „emeryturze” Aira robił co mógł, by wcielić się w rolę lidera zespołu. Podczas swojej trwającej aż 17 lat kariery, w której występował także w Houston Rockets i Portland Trail Blazers, 59-letni obecnie były koszykarz aż 21 razy (17 w sezonie regularnym i cztery w fazie play-off) osiągał triple-double.
Dlaczego to takie ważne? O tym za chwilę. Najpierw trzeba zauważyć, że przy absencji Ja Moranta to Scotty Pippen Jr dostał kolejną szansę i po raz pierwszy w tym sezonie wyszedł na parkiet w pierwszej piątce Memphis Grizzlies, dokładając spory stos cegieł do wygranej 128-104 nad mocno przeciętnymi Washington Wizards. FedExForum w Tennessee było świadkami historii, gdy 23-latek z wynikiem 11 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst zaliczył pierwsze triple-double w swojej krótkiej jeszcze karierze.
Tym samym rozgrywający Miśków zapisał się złotymi zgłoskami w annałach NBA. Chociaż nigdy nie grali razem, obaj Pippenowie stali się pierwszym w ligowej historii duetem ojca z synem, w którym obaj przynajmniej raz zanotowali triple-double. W samym trwającym sezonie w składach drużyn mamy w sumie aż 29 graczy drugiego pokolenia, jednak do tej pory nikomu taka sztuka się nie udała. I to pomimo tego, że w wielu przypadkach mowa o naprawdę klasowych zawodnikach.
Na przykład Kobe Bryant 21 razy zaliczył triple-double, ale jego ojciec, Joe „Jellybean” Bryant, nie zanotował ani jednego. Podobna sytuacja dotyczy Stephena Curry’ego, który ma ich 10, jednak jego ojciec, Dell, ani jednego. W jednym z ironicznych przypadków to mniej sławny członek rodziny osiągnął triple-double – Mychal Thompson zdobył je dwukrotnie, a Klay Thompson jeszcze nie zanotował żadnego.
Mogłoby się wydawać, że taki wyczyn padł już wcześniej łupem rodziny Sabonisów, ale… nie. Wprawdzie Domantas, gwiazda Sacramento Kings, osiąga takie wyniki regularnie, o czym niedawno pisaliśmy w tym miejscu, to już w przypadku Arvydasa nie jest tak różowo. Pamiętajmy, że gdy starszy z Litwinów wreszcie dołączył do ligi, miał już 31 lat i liczne urazy za sobą. Nigdy nie zdołał zaliczyć nawet 10 asyst w pojedynczym występie, a do tego tylko w jednym ze swoich siedmiu sezonów w najlepszej lidze świata grał średnio powyżej 30 minut na mecz.
Nic więc nie stało na przeszkodzie, by akurat Pippen Jr dokonał rzeczy historycznej, choć długo nic takiego stanu rzeczy nie zapowiadało. 23-latek nie został wybrany w drafcie, a pobytu w Los Angeles Lakers nie wspomina najlepiej, więc wydawać by się mogło, że będzie po prostu jednym z wielu, jak przykładowo Patrick Ewing Jr. Nic bardziej mylnego. W dotkniętych plagą kontuzji Grizzlies znalazł swoje miejsce na ziemi i wykorzystał swoją szansę do maksimum. Doczekał się nawet pierwszego w karierze gwarantowanego kontraktu.
W 10 dotychczas rozegranych w tym sezonie meczach Scotty notował średnio 11,6 punktu, 4,2 zbiórki oraz 6,9 asysty na mecz. Jego wszechstronność powoduje, że może nie będzie osiągał triple-double niemal w każdym występie, ale z pewnością jeszcze niejednokrotnie o nim usłyszymy. Szczególnie, jeśli – odpukać – problemy zdrowotne Moranta się przedłużą.
Czy jednak osiągnięcie Pippenów przetrwa kolejne długie lata? Niekoniecznie. Być może już niedługo chwałą będzie trzeba się podzielić z inną koszykarską rodziną. Na przykład Cameron i Cayden Boozerowie, bliźniaczy synowie Carlosa Boozera, są szeroko przedstawiani jako kandydaci do wysokich miejsc w drafcie już w 2026 roku. Ich ojciec w swojej bogatej karierze zaliczył dokładnie jedno triple double. 13 lutego 2008 roku, gdy jego Utah Jazz mierzyli się z Seattle SuperSonics, skrzydłowy zapisał na swoje konto 22 punkty, 11 zbiórek i 10 asyst.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!