Z powodu szerzącej się pandemii koronawirusa, żaden z zespołów czy zawodników nie jest w stanie zapisać się na kartach historii NBA. Nam, kibicom, pozostaje jedynie wspominać minione czasy. Jednym z takich momentów jest z pewnością ostatni pojedynek Kobego Bryanta i Michaela Jordana. 17 lat temu Jordan przekazał pałeczkę Bryantowi… A raczej ten drugi sam ją sobie zabrał i postanowił zostać nową twarzą ligi.
Tak więc dzisiaj możemy zmienić czas nie tylko o godzinę, ale o całe 17 lat. Wtedy to wydarzył się moment symboliczny nie tylko dla Washington Wizards czy Los Angeles Lakers, ale dla całej NBA. Wtedy to ostatni pojedynek stoczyli Jordan z Bryantem.
Rok 2003 był dla Jordana drugim w barwach Wizards i zarazem ostatnim w 15-letniej karierze. Jego przygoda z NBA obfitowała w liczne tytuły, wliczając w to sześć mistrzostw, pięć statuetek MVP czy 10 tytułów najlepszego strzelca.
Jeśli w 2003 roku kogoś próbowano porównać do Jordana, to z pewnością był to Bryant. 24-latek miał wtedy na koncie już trzy tytuły mistrzowskie i pełny arsenał zagrań, który mógł wykorzystać przeciwko swojemu idolowi.
Kobe rzucił w tym spotkaniu 55 punktów, w tym 42 w pierwszej połowie. Trafił przy tym 15 z 29 rzutów z gry i 9 z 13 prób zza łuku. Wydaje się, że bezpiecznie stwierdzić, że Black Mamba za punkt honoru wziął sobie ogranie Wizards po tym jak we wcześniejszym starciu ekip musiał przełknąć jednopunktową porażkę.
Tym bardziej, że grający jeszcze wtedy z ósemką młokos nie mógł zaliczyć spotkania z Wizards do udanych. Rzucił 27 punktów, ale trafił zaledwie 8 z 21 rzutów z gry i został ograny przez 40-letniego już wtedy MJ-a. Oliwy do ognia miał dolać sam Jordan, który po meczu powiedział Bryantowi, że ten nigdy nie będzie w stanie „wejść w jego buty”.
Mamba mógł zareagować na to tylko w jeden sposób. Gdy przyszedł czas rewanżu, Bryant ruszył na Wizards jak wygłodniały lew wypuszczony na łowy. Trafiał rzut za rzutem, czym wprawiał w zachwyt fanów zgromadzonych w Staples Center.
Jordan nie zagrał w tym spotkaniu źle, szczególnie jak na swój wiek. Sęk w tym, że nie był w stanie wspiąć się na poziom Bryanta. MJ zakończył zawody z 23 punktami na koncie, trafiając 50% swoich rzutów.
Wizards skończyli tamten sezon z bilansem 37-45, co ostatecznie nie dało awansu do play-offów.Lakers nie zdołali wygrać mistrzostwa po raz czwarty z rzędu i w drugiej rundzie play-offów musieli uznać wyższość Tima Duncana i San Antonio Spurs.
Jeziorowcom udało się wrócić do Finałów NBA w następnym sezonie, ale ponownie nie udało im się zgarnąć pełnej puli, tym razem na drodze stanęli im Detroit Pistons. Krótko potem z klubem z Kalifornii pożegnał się Shaquille O’Neal, a Lakers przyszło czekać pięć lat na wywalczenie kolejnego trofeum im. Larry’ego O’Briena.