New York Knicks w niezwykłych okolicznościach obrali prowadzenie 2-0 w Półfinałach Konferencji Wschodniej. Wszystkie oczy zwrócone są w kierunku ich rywali – Boston Celtics, którzy przed początkiem serii byli wyraźnymi faworytami do zwycięstwa. Postawę obecnych mistrzów NBA dosadnie podsumował Zach Lowe z The Ringer.



W 2023 roku Boston Celtics dotarli do Finałów Konferencji, gdzie zmierzyli się z Miami Heat. Silnie faworyzowani Celtowie okazali się jednak bezradni wobec świetnej postawy Jimmy’ego Butlera i jego zespołu – przegrali trzy pierwsze mecze serii. Próbowali się podnieść i doprowadzili do Game 7, w którym ostatecznie musieli uznać wyższość drużyny z Florydy.

Można by przypuszczać, że zdobycie mistrzostwa NBA w 2024 roku pomoże rozliczyć się z demonami przeszłości. Tymczasem w przypadku Celtics wydają się one powracać. Boston w kuriozalnych okolicznościach przegrał oba mecze domowe rozpoczynające serię z New York Knicks.

To pierwszy przypadek w historii ligi, gdy zespół przegrał dwa kolejne spotkania, prowadząc w każdym z nich przynajmniej 20 punktami. Celtics, od początku kadencji ternera Joe Mazzulli, w dużej mierze polegają na rzutach za trzy, co pozwoliło im zbudować najlepszą ofensywę ubiegłego sezonu regularnego. Teraz metoda ta zdaje ich się zawodzić – chybili aż 75 prób zza łuku w dwóch meczach.

Gorzkich słów pod adresem ofensywy Bostonu nie szczędził Zach Lowe z The Ringer, który w swoim podcaście „The Zach Lowe Show” skomentował sytuację obecnych mistrzów NBA:

— Ich ofensywa miała kiedyś wiele warstw. Kiedy coś nie wychodziło, można było zaangażować Derricka White’a, którego kryje Jalen Brunson. Można było ustawić zasłonę typu flare, uruchomić „split action” z Jaysonem Tatumem – sprawdzić, jak zareagują Knicks, zmusić ich do ruchu. Co się właściwie stało z tą drużyną? Ich atak to jedno wielkie zero.

Lowe trafił w sedno. Problemem Celtics nie były jedynie liczne rzuty z dystansu, ale sposób, w jaki dochodzili do tych prób. Brakowało im jakiejkolwiek zagrywki, na której mogliby polegać. Nie wywierali presji na obronie Nowego Jorku – akcje kończyły się często szybkim rzutem po jednym podaniu, przy dobrze ustawionej defensywie rywala.

To było odpychające. Odpowiedzialność ponoszą zarówno trenerzy, jak i zawodnicy. Możecie podać piłkę! Wiem, brzmię jak stary zrzęda, ale to był koszmar, a Knicks byli w pełni gotowi na wszystko, co Boston próbował im zaprezentować – komentował z ironią Lowe

Warto dodać, że Lowe rozpoczął współpracę z The Ringer po kontrowersyjnym rozstaniu z ESPN. Jego obecnym przełożonym jest Bill Simmons – właściciel Ringera i jeden z najbardziej znanych fanów Celtics na świecie.

W najnowszym odcinku swojego podcastu Simmons zaprosił do rozmowy swojego ojca, również wielkiego fana Bostonu. Obaj panowie z goryczą komentowali dwa pierwsze spotkania, jednak szczególnie mocno przeżyli porażkę w meczu numer dwa.

W pierwszym meczu kibice byli bardzo pewni siebie. Byli przekonani, że zespół nie odda 20-punktowego prowadzenia. Po tamtej porażce dziś dało się wyczuć dużą nerwowość na trybunach, nawet kiedy Celtics uzyskali sporą przewagę – relacjonował Simmons senior.

Druga porażka była efektem serii błędów i złych decyzji sędziowskich. […] Nawet kiedy zespół generował dobre próby rzutowe, i tak bałem się, że piłka nie trafi do obręczy – dodał Bill.

Mentalna blokada Celtics jest odczuwalna również na trybunach. W czwartej kwarcie meczu liderzy drużyny byli zupełnie bezradni – Jaylen Brown i Jayson Tatum trafili tylko jeden z dziewięciu rzutów. Obydwaj wiedzą, że muszą grać lepiej, jeśli Boston chce odrobić straty w serii, o czym pisaliśmy tutaj.

Trzeba jednocześnie oddać Knicksom, że rozegrali kapitalną końcówkę. Mikal Bridges zdobył wszystkie 14 punktów w czwartej kwarcie i przechwytem na Tatumie zakończył mecz. Jalen Brunson trafiał ważne rzuty i po raz kolejny udowodnił, że zasłużył na nagrodę Clutch Player of the Year. OG Anunoby i Josh Hart skutecznie uprzykrzali życie gwiazdom Celtics przez całe spotkanie.

Jokerem w talii trenera Toma Thibodeau okazał się Mitchell Robinson, który świetnie spisał się jako obrońca obręczy. Jego styl gry znacząco różni się od Karla-Anthony’ego Townsa i wyraźnie zaburzył rytm ofensywny Bostonu – sama jego obecność zdawała się zniechęcać Bostończyków do zbliżania się do kosza i wymuszała więcej rzutów dystansowych.

Trzeba też poruszyć kwestię coachingu. W tej serii Thibodeau prezentuje się znacznie lepiej niż Joe Mazzulla. Choć nowojorski trener bywał krytykowany za nadmierne obciążanie starterów i niechęć do rotacji, to tym razem wykazał się elastycznością – dobrze wykorzystał umiejętności Robinsona i Milesa McBride’a, a Knicks funkcjonowali zgodnie z jego defensywną wizją.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    6 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments