Boston Celtics to w tej chwili drużyna z najlepszym bilansem w NBA, a przy okazji także najgorętszy zespół w lidze. Bostończycy wygrali siedem ostatnich spotkań z rzędu, a wciąż bardzo ważną częścią ich sukcesów jest 36-letni Al Horford. Podkoszowy przyznał, że na początku kariery nawet nie myślał, że na takim etapie kariery wciąż będzie grał. Zdradził też, ile zamierza jeszcze występować i dla którego klubu najchętniej.
Lata lecą, kolejni weterani wypadają z ligi, a Al Horford nadal gra na wysokim poziomie. 36-latek to cały czas bardzo ważny element Boston Celtics, a więc najlepszego w tej chwili zespołu w NBA. Pod nieobecność kontuzjowanego Roberta Williamsa III podkoszowy ma na swoich barkach sporo zadań w strefie podkoszowej Celtów, ale na razie wywiązuje się z nich znakomicie. Jak dotychczas po 11 występach notuje średnio 11.3 punktów, 6.5 zbiórek oraz 2.3 asysty na mecz, trafiając przy tym znakomite 54 procent rzutów z gry oraz aż 45 procent prób z dystansu przy ponad czterech trójkach w każdym spotkaniu.
On sam w wywiadzie dla Steve’a Bulpetta z Heavy.com przyznał, że na początku swojej kariery nawet nie przypuszczał, że po tylu latach wciąż będzie jeszcze grał w NBA. Tak naprawdę jego myślenie zmienił dopiero Danny Ainge, który już w Bostonie powiedział mu, że biorąc pod uwagę to, jak Horford dba o siebie i o swoje ciało, to spokojnie będzie mógł grać nawet do 40. roku życia. Dopiero wtedy podkoszowy zrozumiał, że Ainge ma rację. W związku z tym Horford o emeryturze na razie nie myśli. – Z pewnością chce jeszcze pograć z dwa, trzy lata – oznajmił zawodnik Celtics.
Jego umowa z Bostonem kończy się po sezonie – za obecne rozgrywki otrzyma ponad 26 milionów dolarów – natomiast na ten moment kwestia nowej umowy nie jest jeszcze dyskutowana. Horford doskonale zdaje sobie sprawę, że Celtics mają ostatnio sporo na głowie (chodzi przede wszystkim o sytuację Ime Udoki), natomiast gdy przyjdzie już czas porozmawiać o przyszłości, to wtedy podkoszowy ma jedno życzenie: chciałby kontynuować grę dla bostońskiej drużyny.
Horford trafił do Bostonu w 2016 roku jako wolny agent. Z klubem pożegnał się trzy lata później, wiążąc się sporych rozmiarów umową z Philadalephia 76ers, lecz ten eksperyment totalnie nie wypalił i Sixers bez żalu wytransferowali go do Oklahoma City Thunder po ledwie jednym sezonie. Stamtąd w 2021 roku wyciągnęli go Celtics, a 36-latek okazał się jednym z kluczowych elementów zespołu, który dotarł do wielkiego finału. Wcześniej od 2007 do 2016 roku podkoszowy reprezentował barwy Atlanta Hawks. Cztery razy wystąpił wtedy w Meczu Gwiazd, a jeden raz został wybrany do All-Star Game jako gracz Celtów.
W rozmowie z Bulpettem zawodnik Celtics zdradził też, co stoi za świetnym startem sezonu bostońskiej drużyny. – W zeszłym sezonie była na nas spora presja i duże oczekiwania, a teraz po prostu dobrze wiemy, co staramy się osiągnąć. Każdy czuje się bardziej komfortowo. Udało nam się ustalić to, jak chcemy grać i jaką drużyną chcemy być, a to wszystko ułatwia – stwierdził Horford. Jego zdaniem Celtom pomógł też awans do finałów, dzięki któremu zespół po prostu dojrzał. Po 14 spotkaniach Celtowie z bilansem 11-3 zajmują pierwsze miejsce w tabeli konferencji wschodniej.