Boston Celtics sięgając po Ala Horforda mieli bardzo duże oczekiwania wobec tego, co środkowy zapewni systemowi po obu stronach parkietu. W play-offach Horford potwierdza, że jest All-Starem z krwi i kości prowadząc Boston Celtics w momentach, w których nieco z tyłu pozostaje Isaiah Thomas.
Boston Celtics po powrocie do TD Garden odzyskali swój rytm i wygrali mecz numer pięć, dzięki czemu przed kolejną rywalizacją w Verizon Center prowadzą 3:2. Do Bean-City mogą wracać z awansem lub na starcie numer siedem. W finale konferencji już czekają Cleveland Cavaliers, więc dodatkowy mecz kosztowałby C’s dodatkowe siły, ale na tym etapie zespół nie może myśleć o kolejnym przeciwniku. Kluczem do przypieczętowania zwycięstwa w serii z Washington Wizards będzie Al Horford.
W meczu numer pięć, trener Brad Stevens postanowił w znacznie większym stopniu wykorzystać wysokiego jako rozgrywającego. Zrobił z niego tzw. point-center. Dużo piłek trafiało prosto do Horforda, który rozdawał podania kreującym bez piłki kolegom. Obsługiwanie pozostałych to jeden z największych ofensywnych talentów zawodnika, więc Brad Stevens postanowił z tego zrobić dobry użytek. – Al niemal przez cały sezon był jedną z naszych głównych opcji w rozegraniu – mówił otwarcie Stevens.
– Były momenty, zwłaszcza podczas serii z Chicago, kiedy kozłował dla nas piłkę i rozpoczynał grę w ustawieniu 5-0. Dzisiaj był graczem, który jako drugi w posiadaniu dotykał piłki i bardzo dobrze czytał nasz atak. Kiedy zrobiliśmy run pod koniec trzeciej kwarty, rozdawał doskonałe podania z bloków. Jest niezwykle pomocny. Całe otoczenie wokół siebie czyni lepszym – dodał szkoleniowiec Celtics, który jest wyraźnie zakochany w wachlarzu umiejętności wychowanka Florida Gators.
Horford tuż przed meczem rozmawiał z Jayem Larranagą (asystentem Brada) i ten jasno oznajmił mu, że to Isaiah Thomas może podbiegać, by postawić mu zasłonę. Pick-and-roll z pozycji 5-1 – takie rzeczy w koszykówce są rzadkością, ale przy umiejętnościach Horforda? Czemu nie. – Faktycznie to zrobił. Naprawdę postawił mi kilka takich zasłon, po których zdobyłem punkty. To na pewno była ciekawa zmiana. Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś podobnego – przyznał środkowy C’s. Obrona Wizards nie do końca wiedziała, jak ma na to zareagować. Sami zobaczcie…
Horford and IT are running a 5-1 PnR and the Wizards have no idea how to defend it. #Celtics pic.twitter.com/zMRK5egoVF
— Jared Weiss (@JaredWeissNBA) 11 maja 2017
Dzięki grze Horforda na dystansie, zwolniło się więcej miejsca w środku, ponieważ Marcin Gortat musiał kryć swojego przeciwnika w miarę blisko, by nie zachęcać go do rzutów z dystansu. To kolejny element gry Ala, na który trzeba uważać. W obozie z Bostonu każdy gracz podkreśla, że praca z Horfordem to sama przyjemność. – Jest dla nas jak kolejny Isaiah na parkiecie – mówił po meczu numer pięć Avery Bradley. Jak na ostatnie zmiany trenera Brada Stevensa zareaguje Scott Brooks? Jeśli Wiz nie będą mieli skutecznej odpowiedzi, mogą znaleźć się w poważnych tarapatach.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET