W meczu kluczowym dla dalszych losów półfinału Konferencji Zachodniej Oklahoma City Thunder wygrali z Denver Nuggets 92:87. Tym samym podopieczni Marka Daigneaulta doprowadzili do wyrównania stanu serii, przez co właściwie wszystko zaczyna się od nowa. Problem w tym, że o ile sam mecz był zacięty, zgromadzeni w Ball Arena w Denver kibice mogli mieć swego rodzaju deja vu sprzed jakichś 25 lat. A to nie jedyny zarzut, jaki można mieć do tego spotkania.
W trzech poprzednich starcia obu ekip punktów nie brakowało. Szczególnie obfity w nie był drugi mecz serii, gdy na własnym terenie Oklahoma City Thunder rozgromili Denver Nuggets 149:106. Trzecie spotkanie, do rozstrzygnięcia którego potrzebna była dogrywka, zakończyło się wygraną ekipy z Kolorado 113:104. Tymczasem kolejne, kluczowe starcie przypomniało fanom zgromadzonym na arenie w Denver o meczach play-offowych sprzed mniej więcej ćwierćwiecza.
Obie drużyny przeszły do historii, choć trudno nazwać powód chlubnym. W pierwszej kwarcie niedzielnego pojedynku zdobyto zaledwie 25 punktów (17:8 dla OKC). co wyrównało dotychczasowy rekord najmniejszej liczby „oczek” zdobytych w pierwszej odsłonie meczu fazy play-off od momentu, gdy w NBA wprowadzono zegar 24 sekund.
Do tej pory tak niski wynik został odnotowany zaledwie dwukrotnie. 20 maja 1999 roku Portland Trail Blazers wygrali z Utah Jazz 84:81 w drugim meczu półfinału Konferencji Zachodniej, jednak po pierwszej kwarcie tablica wyników wskazywała wynik 14:11 dla tych pierwszych, którzy zresztą wygrali całą serię 4-2. Niestety, w kolejnej rundzie Arvydas Sabonis i spółka nie potrafili się przeciwstawić San Antonio Spurs, przegrywając 0-4.
Drugi przypadek? Wydarzył się już na otwarcie pierwszej rundy play-offów na Wschodzie, gdy po pierwszej kwarcie Detroit Pistons prowadzili z Toronto Raptors… 16:9. Ostatecznie Tłoki wygrały ten mecz 85:65, a całą serię – 3-2, by w półfinale nie sprostać Boston Celtics (1-4).
Nuggets i Thunder postanowiły dołączyć do tego niezbyt zaszczytnego grona, w pierwszych 12 minutach spotkania trafiając zaledwie 18,2% rzutów. Szczególnie kiepska skuteczność była widoczna przy rzutach zza łuku. We wspomnianym okresie Shai Gilgeous-Alexander z kolegami trafili tylko jedną z 11 prób, natomiast ich przeciwnicy spudłowali wszystkie 14. Ciężko w ten sposób wygrywać mecze, na szczęście potem sytuacja wyglądała już lepiej. O szczegółach spotkania pisaliśmy w tym miejscu.
Rzecz jasna, kibicom coś takiego nie mogło się podobać. Wielu z nich dało upust emocjom w mediach społecznościowych, gdzie bardziej jednak dostało się zawodnikom z Denver, w tym Nikoli Jokiciowi i Russellowi Westbrookowi. Szczególnie ten drugi był porównywany do swojej wersji z czasów Los Angeles Lakers, gdy zdecydowanie nie błyszczał, albo wręcz nazywany dodatkowym zawodnikiem OKC.
Jakby „popisów strzeleckich” ich ulubieńców było mało, kibice Nuggets byli świadkami jeszcze jednego incydentu, gdy transmitująca mecz lokalna stacja ABC – przypadkowo? – przerwała mecz na niespełna sześć minut przed jego końcem. Na podstawie jednego z udostępnionych w sieci zrzutów ekranu widać, że zamiast play-offów NBA kanał przełączył się na… transmisję meczu kanadyjskiej kobiecej ligi hokejowej PHWL pomiędzy Ottawa Charge a Montreal Victoire.
Błąd został szybko naprawiony, ale nie trzeba dodawać, że sympatycy basketu byli tym faktem zniesmaczeni. Tym bardziej, że Nuggets przegrywali wówczas 77:75, więc każdy fragment meczu mógł przeważyć na ich korzyść lub niekorzyść. Na szczęście problem nie trwał długo i do końca spotkania obeszło się już bez tego typu perypetii. Pytaniem otwartym pozostaje jednak czy to naprawdę była pomyłka czy ktoś miał już dość i zrobił to specjalnie? Tego pewnie już się jednak nie dowiemy.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!