Load management to kontrowersyjna procedura. Z jednej strony można zrozumieć sztaby szkoleniowe drużyn, które chcą strategicznie podchodzić do zarządzania obciążeniami fizycznymi swoich zawodników, zwłaszcza największych gwiazd, by uniknąć potencjalnych kontuzji. Z drugiej jednak strony warto pomyśleć o kibicach, którzy płacą za bilety na mecze, a potem się irytują, bo nie mogą zobaczyć w akcji swoich idoli. By uniknąć takich sytuacji, z którą władze ligi walczą już od dłuższego czasu, wprowadzono przepisy mające ograniczać stosowanie tej praktyki, szczególnie w przypadku spotkań transmitowanych na cały kraj. Obie strony nie są pozbawione racji. Problem w tym, że w niektórych przypadkach bezlitosna biurokracja zakrawa już o przesadę.
Najnowszy przykład? Atlanta Hawks. Organizacja ze stanu Georgia została ukarana przez ligę kwotą w wysokości 100 tys. dolarów za niewystawienie Trae Younga w spotkaniu NBA Cup, w którym ten mógł uczestniczyć, co stanowi naruszenie polityki udziału zawodników w rozgrywkach (PPP). W przypadku tego akurat zawodnika była to jedyna absencja w tym sezonie, ale władze NBA i tak postanowiły dogłębnie przyjrzeć się temu przypadkowi.
Konkretnie chodzi o datę 12 listopada bieżącego roku gdy Jastrzębie pojechały do TD Garden na mecz z Boston Celtics. Jeszcze przed meczem Young został zgłoszony jako nieobecny z powodu „zapalenia ścięgna Achillesa prawej nogi”. Jednakże, według oświadczenia wystosowanego przez ligę, która przeprowadziła własne dochodzenie, w tym konsultację z niezależnym lekarzem, ustalono, że zgodnie z normami medycznymi Trae był na tyle zdrowy, że nie było przeciwwskazań, by mógł pojawić sie na parkiecie. Jego nieobecność nie wpłynęła jednak na postawę drużyny z Atlanty, która pokonała faworyzowanych gospodarzy 117-116.
Zgodnie z zasadami, które obowiązują już od początku ubiegłego sezonu polityka udziału zawodników w rozgrywkach wymaga, aby w przypadku, gdy gwiazdor danej drużyny – z definicji zawodnik, który w ciągu ostatnich trzech lat grał w Meczu Gwiazd lub został wybrany do którejś z drużyn All-NBA – opuści mecz NBA Cup lub transmitowany ogólnokrajowo, liga przeprowadziła dochodzenie w tej sprawie, z pewnymi wyjątkami. W tym przypadku najwidoczniej uznano, że nawet jeśli Young opuścił tylko jeden mecz, nie jest to żadna wyjątkowa sytuacja, więc grzywna się należy. Rzecz jasna, strona ukarana uważa inaczej.
– To było coś, co ciągnęło się za mną od początku sezonu. Przed ostatnim spotkaniem zacząłem odczuwać dyskomfort, a w takich przypadkach niejednokrotnie trzeba mnie powstrzymywać przed sobą samym. Dostałem radę, żeby odpuścić ten mecz, a koszykarscy bogowie ewidentnie byli po naszej stronie… Pojechaliśmy tam, wygraliśmy, a chłopaki zagrali świetnie. To było bardziej działanie zapobiegawcze dotyczące niewielkiego problemu, z którym wciąż się zmagam, ale nie jest tak źle – tłumaczył Trae dziennikarzom po meczu z Washington Wizards.
Jeśli rzeczywiście gwiazdorowi Hawks coś dolegało, jest w tym jakaś logika. Przed meczem z Bostonem drużyna miała aż dwa dni przerwy, więc pozwalając Youngowi odpuścić ten jeden mecz, zapewniono mu w sumie pięć dni odpoczynku, co w trakcie trwającego sezonu zasadniczego NBA należy do rzadkości. Problem w tym, że liga widzi to inaczej i zamiast wykpić się niewielkim kosztem, w Atlancie będą musieli sięgnąć do kieszeni. Tymczasem gołym okiem widać, że nie jest to sprawa podobnego kalibru co Joela Embiida z Philadelphia 76ers, w przypadku którego tak naprawdę niczego do końca nie wiadomo, a jednak zasądzona kara również wynosiła 100 tys. dolarów. Wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć, ale można się zastanawiać, czy oba „przewinienia” to ten sam kaliber.