Pojawiły się informacje sugerujące, że James Harden może ostatecznie kontynuować swoją karierę w Houston, ponieważ zmieniły się okoliczności. Po transferze za Johna Walla, Rockets dają sygnał, że nie chcą wchodzić w proces mozolnej przebudowy i bardzo chętnie zagrożą czołówce.
Narracja wokół Houston Rockets jest chaotyczna. Prośba o transfer Russella Westbrooka, następnie niepewność wokół Jamesa Hardena spowodowały, że nowy trener oraz nowy generalny menadżer nie mieli łatwego początku. Z Westbrookiem poradzili sobie w ten sposób, że zamienili go za Johna Walla i w gruncie rzeczy wyszli z tej sytuacji obronną ręką. Pozyskanie Walla mogło być także sygnałem dla Hardena, że to nadal drużyna z ambicjami do walki o tytuł.
Według pojawiających się informacji z obozu Rockets, Harden nie zameldował się jeszcze w ośrodku treningowym drużyny. Wcześniej miał poprosić Rafaela Stone’a – GM-a drużyny o transfer do Brooklyn Nets. Temat jednak ucichł i na ten moment niewiele wskazuje na to, by Harden rozgrywki 2020/21 miał rozpocząć w Nowym Jorku. Pojawiły się jednak sugestie, że pozyskanie Walla mogło zmienić jego zdanie na temat przyszłości w Houston.
Rzekomo Harden woli grać u boku Walla, niż u boku Westbrooka – tak twierdzi Adrian Wojnarowski z ESPN. Wiemy, że to połączenie nie przyniosło oczekiwanego rezultatu i w trakcie minionego sezonu otrzymaliśmy wiele sygnałów mówiących o tym, że duet nie jest ze sobą szczęśliwy. Zatem Rockets poniekąd spełnili kolejne życzenie swojej największej gwiazdy, ale czy to zmieni jej podejście? Próbował z Chrisem Paulem, próbował z Westbrookiem, zatem może do trzech razy sztuka?
Problem polega na tym, że nikt nie wie, w jakiej Wall będzie formie. Umowa Hardena rozciąga się na kolejne dwa lata. Najprawdopodobniej Rockets rozpoczną sezon z Wallem i Hardenem jako podstawową dwójką. W Houston cały czas mają nadzieję, że powrót do wielkiej formy Walla będzie wystarczającym argumentem, by zatrzymać w składzie byłego MVP. Tak czy inaczej Rockets cały czas pływają po wzburzonych wodach i muszą się mieć na baczności.