W ostatnich tygodniach wizerunek Jamesa Hardena znacznie ucierpiał i nic nie wskazuje na to, by po ostatnich doniesieniach miało dojść do jakiejkolwiek zmiany. Według informacji Ramony Shelburne Harden zignorował początkowo zaproszenie do Meczu Gwiazd jako zastępstwo dla kontuzjowanego Kevina Duranta, a kiedy w końcu zdecydował się na jego przyjęcie, Adam Silver wybrał już innego zawodnika.
Głosowanie przed Meczem Gwiazd niemal co sezon wiąże się z pewnymi kontrowersjami co do wyboru zawodników. Wielokrotnie dochodziło bowiem do sytuacji, w której nie sposób jest wyróżnić wszystkich, którzy zapracowali na takową nominację.
W poprzednich rozgrywkach NBA miejsca zabrakło m.in. dla Jamesa Hardena. Przed przerwą na Weekend Gwiazd obrońca Philadelphia 76ers rozegrał 41 spotkań, w których zdobywał średnio 21,4 punktu, 10,8 asysty, 6,2 zbiórki oraz 1,2 przechwytu na mecz, trafiając 45,1% wszystkich rzutów z gry, w tym 38,9% zza łuku.
Harden nie tylko nie znalazł się w wyjściowej piątce, ale zabrakło również dla niego miejsca na ławce rezerwowych, gdzie zasiedli m.in. Jaylen Brown, DeMar DeRozan, Tyrese Haliburton czy Jrue Holiday. Jak się jednak okazuje, 34-latek mógł dołączyć do tego grona, jednak brak stanowczej decyzji sprawił, że ktoś inny zajął jego miejsce.
Ramona Shelburne z ESPN poinformowała, że Adam Silver zaprosił Jamesa Hardena do udziału w Meczu Gwiazd NBA 2023 z uwagi na kontuzję Kevina Duranta. Miejsce skrzydłowego Phoenix Suns w wyjściowej piątce zajął kolega Hardena – Joel Embiid – z kolei ten miał dołączyć do rezerwowych.
Zawodnik Sixers „ociągał” się jednak ze swoją decyzją i przez co najmniej kilka/kilkanaście dni nie odpowiedział na zaproszenie komisarza ligi. Według doniesień miało być to spowodowane brakiem nominacji w pierwotnym terminie. Nie pomógł również fakt, że byli koledzy 34-latka z Brooklyn Nets – wspomniany Durant oraz Kyrie Irving – znaleźli się wśród nominowanych do wyjściowej piątki.
Kiedy Harden finalnie zdecydował się odpowiedzieć i zaakceptować zaproszenie, było już za późno. Adam Silver postawił już na Pascala Siakama z Toronto Raptors, który momentalnie wyraził gotowość do gry.
Shelburne podkreśla również, że choć początkowo Sixers stanowczo zareagowali na brak nominacji Hardena, to po jego zachowaniu wycofali się z jakichkolwiek działań w tym kierunku.
Dziennikarka wróciła również do wydarzeń z udziałem Hardena i jego problemów z Dokiem Riversem. Kiedy 76ers przegrali z Houston Rockets po dwóch dogrywkach, a Harden spudłował trzy ostatnie rzuty swojego zespołu, 34-latek (który trafił tej nocy 4/19 z gry) został zapytany, dlaczego ani razu nie przekazał piłki Embiidowi, który tej nocy był nie do zatrzymania (39 punktów). Harden odpowiedział jedynie, że nie miał możliwości podania do środkowego.
27 lutego Sixers przegrali z Miami Heat, ale to, co miało większy wpływ na zespół, wydarzyło się przed wybiegnięciem na parkiet. James Harden nie odbył podróży ze swoim zespołem, a na Florydę wybrał się prywatnie, by rozkoszować się tamtejszym nocnym życiem. Nie jest to oczywiście nowość w NBA, ale zgodnie z informacjami Shelburne zostało to bardzo źle odebrane przez resztę zespołu, w tym trenera Riversa.
Szkoleniowiec również nie popisał się po całym wydarzeniu. Rivers odniósł się co prawda do całej sytuacji na drużynowym spotkaniu, ale w obecności wszystkich bezpośrednio wymienił nazwiska zawodników, którym nie spodobało się zachowanie Hardena. To sprawiło, że atmosfera stała się wyjątkowo niekomfortowa.
Oliwy do ognia dolał fakt, że Daryl Morey – prezes ds. operacji koszykarskich – nie odbierał telefonów świty Hardena. Zawodnik poczuł się zdradzony i dlatego zdecydował się na skorzystanie z wartej 35,6 miliona dolarów opcji zawodnika i zażądania wymiany, zamiast wyczekiwania na oficjalną ofertę Sixers.
Klub miał być zszokowany postępowaniem 34-latka i tłumaczył się otrzymaną rok wcześniej rekordową karą za przedwczesne (nielegalne) negocjowanie umowy. Przedstawiciele Philly zapewniali, że kiedy tylko pozwoliłyby na to przepisy, Harden otrzymałby ofertę przedłużenia umowy.
– James bardzo wziął to wszystko do siebie. Kiedy czuje, że został oszukany, może być bardzo uparty – cytuje źródło bliskie Hardena Shelburne.
Mamy zatem ciąg dalszy opery mydlanej z Jamesem Hardenem w roli głównej i wygląda na to, że brak chęci wymiany obrońcy z uwagi na względnie niską wartość rynkową sprawi, iż szybko się ona nie rozwiąże.
Korzystając z okazji warto przytoczyć ciekawostę, której doszukał się profil Crazy Stats. James Harden może w tym sezonie stać się dopiero siódmym zawodnikiem w historii NBA, który od samego początku swojej kariery (debiutancki sezon) przez co najmniej 15 kolejnych lat meldował się w play-offach. Podobnym sukcesem mogą pochwalić się jedynie Karl Malone (19), John Stockton (19), Tony Parker (17), Scottie Pippen (16), Robert Horry (16) oraz Clyde Drexler (15). Wiele zależy jednak od tego, w barwach jakiego zespołu (jeżeli w ogóle) 34-latek będzie występował.