James Harden ujawnił uczucia, jakie kryły się za jego decyzją o odejściu z Brooklyn Nets, która ostatecznie skończyła się jego przenosinami do Philadelphia 76ers. Z jego słów wynika, że sytuacja w Nowym Jorku od wielu miesięcy była toksyczna i trudna do naprawienia. Wskazał także, że po ponad roku od wymiany mało kto przyznaje mu rację.
Jeszcze na początku poprzedniego sezonu James Harden był jednym z trzech najważniejszych graczy Brooklyn Nets, którzy przez wielu kibiców i ekspertów byli wskazywani jako jeden z największych faworytów do wygrania mistrzostwa NBA. Wszystko zaczęło się sypać, gdy Kyrie Irving odmówił zaszczepienia się przeciwko COVID-19, przez co opuścił niemal cały sezon – Harden miał nie być z tego zadowolony. Wiele wskazuje na to, że wiele działo się też za kulisami.
– W środku działo się wiele rzeczy, które przyczyniły się do tego, że podjąłem taką decyzję. Wszyscy mówili o mnie źle i dawali mi negatywne informacje zwrotne. Jednak gdy patrzymy na to z perspektywy czasu, nikt nie mówi „Ok, James mądrze to rozegrał” – stwierdził Harden, cytowany przez dziennikarza „The New York Pot”, Briana Lewisa.
Przygoda Hardena z Nets była nie tylko krótka, ale i naznaczona niepowodzeniami. Wraz z Kevinem Durantem i Kyriem Irvingiem mieli zdobyć przynajmniej jedno mistrzostwo, ale nic takiego nie nastąpiło. Na przeszkodzie stanęły głównie kontuzje i sprawy pozaboiskowe, a cały tercet zagrał ze sobą w zaledwie 16 spotkaniach. W tych meczach wyglądali spektakularnie, ale na tym się skończyło. Harden odszedł w lutym ub.r., a rok po nim z Nowym Jorkiem pożegnali się także Durant i Irving.
Teraz Nets grają z 76ers w pierwszej rundzie play-offów Konferencji Wschodniej. W pierwszym meczu, wygranym gładko przez Sixers Harden zdobył przeciwko byłemu klubowi 23 punkty, 13 asyst i cztery zbiórki.
***