Doniesienia Adriana Wojnarowskiego dotyczące rozważania przez Jamesa Hardena powrotu do Houston Rockets rozpaliły internet. Niektórym fanom ekipy z Teksasu po połączeniu Hardena, obecnej perspektywicznej drużyny Rakiet i wydraftowania Victora Wembanyamy powstawała nawet mistrzowska układanka. Po świątecznym pojedynku Sixers z Knicks gwiazdor odniósł się do krążących plotek.
Zwycięstwem w świątecznych spotkaniu z New York Knicks 76ers potwierdzili zwyżkę formy w ostatnim czasie. Osiem wygranych z rzędu ustawiło ekipę z Filadelfii ponownie w jednym szeregu z faworytami Wschodu i pozwoliło na umocnienie się w szerokiej czołówce ligi, jedynie 3 mecze za prowadzącymi w całej NBA Boston Celtics. Więcej niż o samym meczu mówiło się jednak w niedzielę o zamiarach Jamesa Hardena, który według doniesień bez wątpienia najbardziej zaufanego insidera najlepszej ligi świata poważnie rozważa odejście przyszłego lata spod skrzydeł Daryla Morey’a.
Plotki mówiły o chęci przeniesienia się do uznawanego przez zawodnika za koszykarski dom Houston. Sam pomysł miał pojawić się w głowie Hardena już w momencie odejścia z Brooklynu, gdy skusił się na okazję gry wraz z Joelem Embiidem na wschodnim wybrzeżu. Tym samym, po prawie trzech sezonach występując w cieniu największych gwiazd ligi, Broda chciał ponownie samodzielnie złapać za stery zespołu.
Odmawiając wcześniejszych komentarzy, Harden odniósł się do całej sprawy dopiero po meczu z Knicks. – Obecnie jestem tutaj. Gramy bardzo dobrze. Nie wiem, skąd wzięły się te bezpodstawne plotki. Sam jestem bardzo podekscytowany miejscem, w którym jestem obecnie. Gramy dobrze i kontynuujemy udaną passę, stajemy się z meczu na mecz coraz lepszym zespołem – przyznał „na chłodno”.
Po podpisaniu opiewającej na 68,6 mln dolarów umowy, której drugi rok jest opcją zawodnika (35,6 mln), najbliższego lata JH zdecyduje o swojej przyszłości. Pytanie zatem, czy obóz zawodnika celowo nie rozpuścił plotek, aby podbudować jego wartość w oczach klubów i „zachęcić” klub z Filadelfii do złożenia mu kolejnej, bardziej lukratywnej oferty. Przypomnijmy, że jeżeli James podpisze umowę obowiązującą od przyszłego sezonu, jej wysokość będzie musiał przekraczać odrzuconą automatycznie opcję zawodnika.
Lata spędzone na Brooklynie i teraz w Filadelfii, które zmusiły Hardena do wyjścia ze swojej strefy komfortu, były podyktowane głównie chęcią zdobycia pierwszego pierścienia w karierze. Gra zawodnika bez wątpienia się zmieniła, nowa rola sprawiła, że stał się graczem bardziej dojrzałym i umiejącym dopasować się do potrzeb zespołu. Kierując się tą filozofią, powrót do Houston byłby krokiem w tył, który prawdopodobnie pozbawiłby go możliwości na zdobycie upragnionego tytułu.