Aż do wielkiego finału pierwszej edycji turnieju NBA dotarli zawodnicy Indiana Pacers, ale oni chcą jeszcze więcej. I to nie tylko w samym turnieju. Jak bowiem zdradził Adrian Wojnarowski, rozgrywający Tyrese Haliburton planuje wykorzystać trwające rozgrywki do pokazania się i zachęcenia innych gwiazd, aby te dołączyły do niego w Indianapolis.
Kolejny fantastyczny mecz Tyrese’a Haliburtona pozwolił drużynie Indiana Pacers zameldować się w wielkim finale inauguracyjnego turnieju NBA, w którym to podopieczni Ricka Carlisle’a zmierzą się z Los Angeles Lakers w walce o puchar. Ten mecz w nocy z soboty na niedzielę. — To jest nasz czas. To czas dla naszego zespołu. Tak długo, jak gramy w odpowiedni sposób, wiemy, że będziemy mieli szansę na zwycięstwo w każdym spotkaniu — oznajmił po spotkaniu bohater Pacers.
Jeszcze przed spotkaniem Adrian Wojnarowski przekazał jednak bardzo ciekawe informacje dot. Haliburtona oraz Pacers. Otóż zdaniem dziennikarza ESPN klub oraz sam zawodnik myślą już o tym, w jaki sposób można by w Indianapolis stworzyć coś większego.
— Haliburton dorastał jako kibic Milwaukee Bucks i myślał, że Bucks nigdy nie będą w stanie zatrzymać swoich gwiazd na dłużej. Ale potem zobaczył, jak zmienia to Giannis Antetokonumpo. Teraz on sam chce mieć podobny wpływ w Indianie — zaczął Wojnarowski. Zwrócił też uwagę na to, że Pacers posiadają sporo wolnych środków do wykorzystania na rynku wolnych agentów. Dodatkowo zdradził, że Kevin Pritchard, czyli prezydent klubu, w ostatnich miesiącach próbował bardzo agresywnie działać na rynku transferowym.
— Starał się ściągnąć takich zawodników jak Pascal Siakam czy O.G. Anunoby — dodał Woj.
Jego zdaniem wszystko zmienia jednak właśnie Haliburton, bo jest to zawodnik, do którego inni będą chcieli dołączyć. — To jest tak naprawdę w tej chwili misja Haliburtona: aby wykorzystać ten turniej, wykorzystać ten sezon i zacząć przekonywać gwiazdy z innych drużyn, by dołączyły do niego w Indianie — zakończył dziennikarz ESPN.
Co by nie mówić, to Haliburton rzeczywiście w trwających rozgrywkach pokazuje wszystkim, że warto do niego dołączyć. Jest jednym z najlepszych rozgrywających w lidze. W czwartek przeciwko Bucks do 27 punktów dołożył 15 asyst. Łącznie w meczach ćwierćfinałowym oraz półfinałowym turnieju zapisał na konto 53 punkty, 28 asyst i 17 zbiórek, a co nawet bardziej imponujące, nie zaliczył w tych dwóch meczach ani jednej straty! Jest pierwszym graczem w historii NBA, który czegoś takiego dokonał.
Fani Pacers mogą więc z wielkim optymizmem patrzeć w przyszłość. Ich drużyna tak naprawdę już latem przyszłego roku może być poważnym graczem na rynku wolnych agentów, bo Pacers będą mieli miejsce nawet na kontrakt maksymalny. Nie muszą się jednak wcale spieszyć i mogą czekać na okazje na rynku transferowym, bo na ten moment tak naprawdę tylko Haliburton posiada znaczących rozmiarów umowę. Tego lata podpisał on 5-letnie przedłużenie kontraktu o wartości 260 milionów dolarów.
Wojnarowski wspomniał o dwóch graczach — Siakam oraz Anunoby, a więc zawodnicy Toronto Raptors, byliby na pewno ciekawym wzmocnieniem dla Pacers, którym brakuje jakości na skrzydle. W szczególności Anunoby wydaje się idealnym kandydatem. Jest młodszy od Siakama i skuteczniej mógłby pomóc rozwiązać problemy po bronionej stronie parkietu, a do tego ma powiązania z miastem, bo studiował na uniwerku Indiana. 26-latek może być więc na szczycie listy celów transferowych.