NBA: Gwiazdy trzymają menedżerów w szachu. „Nakładają ogromną presję”

Czy Giannis Antetokounmpo lub LeBron James wymuszą tego lata transfer? Niezależnie od tego, jak oceniamy szanse na takie wydarzenie, jest ono mniej lub bardziej realne. Sytuacja, w której gwiazda może w każdej chwili wpłynąć swoją decyzją na ligowy krajobraz, jest wyjątkowo trudna dla zarządów klubów i menedżerów.

Przy okazji rozgrywek ligi letniej, w której od kilku lat udział biorą wszystkie kluby, ma miejsce sytuacja niespotykana w innych momentach roku. Mianowicie w jednym czasie, w jednym miejscu zbierają się przedstawiciele i osoby decyzyjne wszystkich drużyn NBA. To zawsze dobra okazja, żeby zasięgnąć języka. Z takiego założenia wyszedł Keith Smith z portalu Spotrac. Przed nadchodzącym „sezonem ogórkowym” w letnim okienku transferowym, zagaił dwóch anonimowych menedżerów. Ci zgodnie przyznają, że chwili wytchnienia – z ich perspektywy – wcale nie ma:

– Czy myślę, że goście jak Giannis czy LeBron się gdzieś wybierają? Nie. Czy to możliwe? Oczywiście, że tak. Dlatego właśnie nie mogę iść na plażę i wyłączyć telefonu. Nigdy nie wiesz kiedy przyjdzie propozycja. Wyobraź sobie, że muszę powiedzieć właścicielowi, że przegapiłem okazję na sprowadzenie tych gości, bo spałem sobie na plaży. Straciłbym pracę – przyznał w rozmowie ze Smithem jeden z menedżerów klubu NBA z Konferencji Zachodniej.

– Teraz tak właśnie jest. Kiedyś było tak, że jak kończyła się Liga Letnia, mogłeś pojechać na wakacje aż do obozów treningowych. Teraz newsy pojawiają się cały rok, na okrągło. To dlatego, że gwiazdy nakładają ogromną presję na swoje drużyny, presję żeby ulepszać skład – wtóruje swojemu przedmówcy jeden z menedżerów klubu z Konferencji Wschodniej.

Faktem jest, że rynek wolnych agentów, czy szerzej okienko transferowe, znacznie zmieniło swój charakter na przestrzeni ostatnich lat. Kiedyś czekaliśmy, aż wielkie gwiazdy zakończą swoje kontrakty, żeby mogły latem wybrać nowego pracodawcę. Zawsze były to tygodnie wielkiego napięcia. Obecnie gwiazdy niemal natychmiast przedłużają swoje kontrakty, odbierając nam te tygodnie niepewności i… zamieniając je na ciągłą niepewność, związaną z ryzykiem wymuszenia transferu.

Anonimowy menedżer z Konferencji Zachodniej wspomniał o Giannisie Antetokounmpo i LeBronie Jamesie, diagnozując, że najpewniej nigdzie się nie wybierają. Obaj gracze pojawiają się jednak od jakiegoś czasu w mniej lub bardziej śmiałych transferowych spekulacjach. Keith Smith zapytał o tę sytuację osobę z obozu Milwaukee Bucks. Odpowiedź jest… Zdawkowa:

– Nie mamy żadnych przesłanek, że cokolwiek ma się rzeczywiście zmienić w naszej relacji z zawodnikiem, o którym myślimy, że jest najlepszy na świecie. Przebudowaliśmy się trochę w biegu, co jest oczywiście bardzo dużym wyzwaniem. Uważamy jednak, że udało nam się to tak dobrze, jak tylko było to możliwe – zapewnia członek zarządu Milwaukee Bucks.

Sytuacja w Milwaukee wciąż jest jednak niepewna. Według ostatnich doniesień m. in. Tima Kawakami z San Francisco Standard, ale i Briana Windhorsta z ESPN, Golden State Warriors cały czas mają w gotowości paczkę do ewentualnego przehandlowania po Giannisa Antetokounmpo. To, czy Giannis zostanie, zależy od tego, na ile realnie ocenia swoje szanse w Bucks na walkę o tytuł.

Świetnym przykładem ciągłego napięcia są tegoroczni Los Angeles Lakers. Luka Doncic może tego lata podpisać przedłużenie kontraktu z zespołem, od czego zależeć będzie przyszłość Jeziorowców. Czy to zrobi? Wszystko na to wskazuje. Zarząd będzie jednak żyć w lekkiej niepewności aż do jesieni, kiedy to najpewniej złożony zostanie podpis. Czy LeBron James faktycznie zażąda transferu? Najprawdopodobniej nie. Fakt, że nie jest on jednak zachwycony pracą zarządu, stawia pracowników klubu pod niekończącą się presją jego oczekiwań. Bo co, jeśli jednak tego transferu zażąda?