Prowadzeni przez Cade’a Cunninghama Detroit Pistons z bilansem 13-2 zajmują obecnie drugie miejsce na Wschodzie i to zaledwie dwa lata po tym, jak zakończyli sezon z najgorszym wynikiem w NBA. Wydaje się, że gwiazdor drużyny, który z każdym kolejnym rokiem zwiększał swoją produktywność, wreszcie oficjalnie ugruntował swoją pozycję jako supergwiazda NBA. Z tym, że – paradoksalnie – to może przyczynić się do jego zmiany barw.



24-letni rozgrywający niedawno zaliczył kolejny przełom w swojej karierze. Wbrew pozorom, nie chodzi tu o pobicie niechlubnego rekordu samego Kobego Bryanta, o czym już pisaliśmy, lecz o podpisanie przełomowego kontraktu z firmą Nike, który zapewni liderowi Detroit Pistons własny, sygnowany model butów, co z kolei postawi go na równi z legendami NBA. Każdy kij ma jednak dwa końce i, jak twierdzi Gilbert Arenas, to może zwiastować problemy na przyszłość dla organizacji ze stanu Michigan i jej kibiców.

Nie wszystkim spodoba się to, co powiem, ale jeśli jesteś sympatykiem Pistons, masz powody do niepokoju. Nike kieruje się własną strategią, a wątpię, by obecność Cade’a w Detroit na dłuższą metę wpisywała się w ich zamysł – stwierdził „Agent Zero” w programie „The Arena”.

Gdy Shams Charania jako pierwszy przekazał informację o umowie Cade’a Cunninghama z Nike, sam zawodnik później potwierdził doniesienia w programie „The Boardroom” Kevina Duranta. Wiadomo już, że jego pierwszy model sygnowanych butów ma ujrzeć światło dzienne w drugiej połowie sezonu 2026-27. Wracając jednak do wypowiedzi byłego gracza między innymi Washington Wizards, co ma piernik do wiatraka?

Wbrew pozorom – całkiem sporo. Wraz z rosnącą renomą koszykarza, rosnąć będą także oczekiwania Nike. Firma od lat kieruje swoich zawodników w stronę największych rynków, by zwiększyć ich globalną rozpoznawalność. Pod tym względem Detroit nie ma podjazdu do miast pokroju Los Angeles, Miami czy Nowego Jorku.

– Gdy tylko przyjdą gorsze lata, przeniosą ten produkt na większy rynek, bo jego nazwisko i jego buty będą wtedy jeszcze bardziej przebijać się do świadomości. Trzeba mieć to z tyłu głowy, biorąc pod uwagę, w jakim mieście obecnie gra – zauważył Arenas.

W dodatku, jeśli chodzi o Pistons – mimo że mają bogatą historię sukcesów z lat 80. i 90. – ich najnowsze dzieje są znacznie mniej efektowne. Zaledwie kilka sezonów temu popularne Tłoki przegrały nawet 28 meczów z rzędu, zaliczając jeden z najgorszych okresów w całej historii organizacji.

Obecnie sytuacja wygląda jednak zgoła inaczej. Jak dotąd w tym sezonie Cade notuje rekordowe w karierze 27,3 punktu, 5,6 zbiórki oraz 9,9 asysty, prowadząc swój zespół do serii 11 wygranych z rzędu i najlepszego bilansu na Wschodzie. W tym kontekście wszystko jednak zależy od tego czy – w przypadku drużyny z jednak małego rynku – dobre czasy potrwają dłużej czy też będzie to jedynie chwilowy wzrost formy.

Jeśli Pistons – odpukać – zaliczą zjazd, Cunningham rychło stanie się w centrum plotek transferowych i to nie będzie nic dziwnego. Jako firma stawiająca przede wszystkim na biznes, Nike chce tego, co najlepsze dla marki – a to oznacza umieszczenie swojego nowego nabytku w sytuacji, w której będzie miał możliwie największą ekspozycję. To oznacza możliwe przenosiny do przykładowych Chicago Bulls, New York Knicks czy Miami Heat.

Z drugiej strony, jeśli 24-latek zdoła poprowadzić Detroit do sukcesu, być może nawet tytułu mistrzowskiego, teza Arenasa straci rację bytu. Co ciekawe, zaledwie tydzień temu sam były koszykarz twierdził, że jego zdaniem Pistons z Cade’em w składzie mają przed sobą długą i obiecującą przyszłość.

– Jeżeli będą dalej dostosowywać skład pod [talent Cunninghama], to już za jakieś dwa lata mogą być postrzegani jako faworyci. Mogą liczyć się w walce o czołowe miejsca na Wschodzie – mówił wówczas.

Wprawdzie nikt nie zna przyszłości, to jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Cunningham – zaledwie szósty zawodnik w historii NBA, który podpisał kontrakt z Nike na własny model butów – tchnął nowe życie w koszykówkę w Detroit. Jeszcze dwa sezony temu drużyna zakończyła rozgrywki z bilansem 14-68, wyglądając zupełnie inaczej niż teraz.

Już ubiegła kampania przyniosła pewną odmianę sytuacji – udało się nie tylko awansować do fazy play-off, lecz również odnieść pierwsze zwycięstwo w postseason od… 17 lat. Wprawdzie ostatecznie Knicks okazali się zbyt mocnym przeciwnikiem, to podopieczni JB Bickerstaffa wydają się zmierzać w dobrym kierunku.

Po porażkach w dwóch z pierwszych czterech spotkań obecnego sezonu, Pistons wygrali już 11 kolejnych meczów i przewodzą tabeli Wschodu. Żadna passa nie trwa wiecznie, ale Cade i spółka nie wyglądają na zespół, który łatwo da się zatrzymać. Lokalni kibice muszą liczyć, że tak już pozostanie, a słowa Arenasa po prostu źle się zestarzeją.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    3 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments