Sezon jeszcze się nie zaczął, a Memphis Grizzlies już mogą otwierać szpital. Jeszcze we wrześniu było wiadomo, że przynajmniej początek nadchodzącej kampanii straci trójka podkoszowych graczy z Tennessee – Jaren Jackson Jr, Zach Edey i Brandon Clark. Tymczasem już w październiku okazało się, że to dopiero początek, a przymusowa przerwa w grze czeka największą gwiazdę drużyny, Ja Moranta.
26-letni rozgrywający po raz kolejny musi zmagać się ze własnym zdrowiem. Znany ze swojej efektownej gry i niesamowitej atletyczności lider Memphis Grizzlies w okresie przygotowawczym doznał kolejnego urazu, co jeszcze bardziej komplikuje proces jego powrotu do pełni sił i formy.
Z informacji, które zostały opublikowane w poniedziałek przez drużynę wynika, że na niedzielnym treningu Ja Morant doznał skręcenia kostki. Dwukrotny uczestnik Meczów Gwiazd na pewno opuści najbliższy mecz przedsezonowy przeciwko Detroit Pistons, a niewykluczona jest również dalsza absencja, potencjalnie obejmująca nawet początek sezonu regularnego, który Grizzlies rozpoczynają 22 października domowym starciem z New Orleans Pelicans. Stan zawodnika ma być monitorowany z tygodnia na tydzień.
Problemy z kontuzjami to powracający temat we wciąż młodej karierze rozgrywającego z Memphis. Od skręconych kostek po urazy kolan – zmagał się z serią problemów, które utrudniały mu regularne występy na parkiecie. Dość powiedzieć, że od momentu dołączenia do NBA nigdy jeszcze nie zaliczył więcej niż 67 meczów w pojedynczej kampanii – tyle miał w swoim debiutanckim sezonie – a chociażby w rozgrywkach 2023-24 zdołał zapisać na swoje konto zaledwie… dziewięć występów.
Tymczasem najnowszy uraz pojawił się dokładnie wtedy, gdy Ja zaczynał odzyskiwać formę po wcześniejszych kontuzjach, co ponownie zaczęło budzić obawy o jego długoterminową odporność fizyczną. 4 października, podczas otwartego treningu w FedExForum, widziano Moranta wchodzącego na parkiet i wszyscy – tak kibice, jak i trenerzy – mieli nadzieję na spokojny powrót rozgrywającego do gry, lecz wyszło jak zwykle.
To kolejna zła wiadomość dla Grizzlies i ich trenera, Tuomasa Iisalo, który i tak już musi się głowić, jak złożyć skład przy absencji trzech ważnych podkoszowych – Jarena Jacksona Jr, Zacha Edeya i Brandona Clarke’a. Jeśli dołożyć do tego nieobecność Moranta, który, gdy był zdrowy, stanowił o sile zespołu – na przykład w ubiegłym sezonie notował średnio 23,2 punktu, 4,1 zbiórki, 7,3 asysty i 1,2 przechwytu na mecz – może znacząco wpłynąć na ogólną dynamikę drużyny. Niewykluczona wydaje się nawet powtórka z wątpliwej jakości rozrywki z sezonu 2023-24, gdy nękani plagą kontuzji koszykarze z Memphis zajęli dopiero 13. miejsce na Zachodzie, z niezbyt chlubnym bilansem 27-55.
W miarę jak Grizzlies przygotowują się do przejścia przez ten trudny okres, uwaga nieuchronnie skupi się na tym, jak poradzą sobie bez swojej największej gwiazdy. Głębokość składu i strategie trenerskie zostaną wystawione na próbę, gdy drużyna będzie starała się utrzymać konkurencyjność w wymagającej Konferencji Zachodniej. Sztab trenerski z pewnością będzie uważnie monitorował sytuację, licząc na rychły powrót rozgrywającego na parkiet. Oby tym razem na dłużej.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!