Choć nie wykręca ani kosmicznych cyferek, ani nie należy do strzeleckiej elity ligi, jest nieodłącznym elementem mistrzowskiej dynastii Warriors. Obecne rozgrywki nie były jednak najlepsze w jego wykonaniu z powodu kilku urazów, a także otwartego konfliktu z Kevinem Durantem. Spór został zażegnany, a absolwent Michigan postanowił wrócić do mistrzowskiej formy.
Znając cenę każdego mistrzostwa Green wiedział, co musi zrobić by jego ciało odzyskało szczytową formę. Jak donosi Marcus Thompson III dla The Atheltic, generalny menadżer Warriors Bob Myers zaniepokojony dyspozycją zawodnika poprosił go do gabinetu by skonfrontować go z jego obecną formą oraz tą sprzed roku. Green miał już jednak w głowie plan by wrócić na właściwe tory. Aby przekonać swojego szefa, że poważnie podchodzi do tego wyzwania, Green ustalił z Myersem konkretną datę rozpoczęcia całego procesu: 6 marca.
– Tak, wcielam ten żmudny reżim w życie 6 marca – powiedział Green – To zajmie mi dwa tygodnie, może jakieś 10 dni. Wszystko po to by dotrzeć do miejsca, w którym muszę być.
29-letni Green miał w tym czasie własny plan żywieniowy oraz zatrudnił własnego szefa kuchni, który po konsultacjach z dietetykiem pichcił mu specjalnie przygotowane posiłki. Trenerzy zajmujący się treningami siłowymi i kondycyjnymi zawodnika mieli strategię, aby obniżyć wagę przy jednoczesnym zachowaniu siły.
– Wiedziałem, że nie jestem w dobrej formie – mówił Green po meczu nr 3 – Ale wiem też, że jeśli jest ktoś, kto wie jak odzyskać tą formę i zrobić to przede wszystkim szybko, to ja to jestem nim ja. Robię to z resztą przez całe życie.
Z powodu nieustającego bólu w kolanie oraz urazu palca u stopy, utrzymanie formy przez Greena przez większość sezonu było utrudnione. W marcu więc rozpoczął ,,reżim” związany ze zdrowym odżywianiem i dodatkowymi treningami mającymi pomóc mu w powrocie do optymalnej formy. Zawodnik wykluczył ze swojej diety m.in. alkohol, smażone potrawy, a także przekąski. Efekt? Skrzydłowy w ciągu sześciu tygodni stracił około 10 kilogramów.
Oczywiście kiedy obecne rozgrywki dobiegną końca, Green na pewno skusi się na ,,Saginaw Tacos” swojej matki, o którym kilkukrotnie wspominał w wywiadach. Ich smak może być jednak jeszcze lepszy kiedy zawodnik zabierze się do nich z mistrzowskim konfetti we włosach. Na razie czeka go przeprawa z Los Angeles Clippers, którzy pokazali, że nie są zwykłymi chłopcami do bicia. Skrzydłowy w trakcie tej serii prezentuje się na swoim poziomie notując przeciętnie 13 punktów, 5.3 zbiórki, 8.7 asysty i 48 FG%.