De’Aron Fox od kilku lat jest liderem Sacramento Kings. W trwających rozgrywkach Amerykanin również prezentuje się z bardzo dobrej strony, czego nie można powiedzieć o jego zespole. To rodzi coraz więcej pytań na temat przyszłości rozgrywającego. W mediach mówi się o zainteresowaniu kilku drużyn, które byłyby chętne na pozyskanie 27-latka.
Fox został wybrany przez Sacramento Kings z 5. numerem w drafcie 2017 roku. Rzucający szybko zaczął udowadniać drzemiący w nim potencjał i już w trzecim sezonie gry w NBA notował ponad 20 punktów na mecz. Pierwsze pięć lat było jednak dla jego zespołu pasmem niepowodzeń. W stolicy Kalifornii nie potrafili zbudować zespołu, który mógłby konkurować z czołówką Konferencji Zachodniej.
Przełomowym momentem było trade-deadline w 2022 roku, w którego czasie zespól dokonał wymiany, na mocy której do Indiana Pacers trafił Tyrese Haliburton, a w drugą stronę powędrował Domantas Sabonis. Końcówka tamtych rozgrywek była dopiero zapowiedzią lepszych czasów dla Kings, którzy przystępowali do sezonu 2022/2023 z nadzieją na przerwanie trwającej 16 lat koszmarnej passy kolejnych rozgrywek bez awansu do fazy play-off.
Kings wreszcie dopięli swego. W sezonie 22/23 zespół grał na bardzo dobrym, wysokim poziomie i pewnie wdarł się do czołówki Zachodu. Nowy duet liderów oparty na Foxie i Sabonisie dobrze rozumiał się na parkiecie. To zaowocowało trzecią lokatą w tabeli sezonu regularnego i pozwoliło zagrać w fazie posezonowej. W niej trafili na poprzednich mistrzów – Golden State Warriors i przegrali całą rywalizację dopiero po siedmiu spotkaniach. Wydawało się, że w Kings wreszcie narodziła się drużyna, która po wielu latach niemocy może dostarczyć swoim kibicom jeszcze wielu powodów do radości.
Ubiegły sezon nie był tak udany, jak ten wcześniejszy. Fox i spółka wciąż grali nieźle, ale nie byli w stanie wedrzeć się do czołowej szóstki, co zmusiło ich do gry w play-in. Tam najpierw pokonali Warriors, kończąc ich sezon, a następnie w decydującym spotkaniu przegrali z New Orleans Pelicans i nie zdołali awansować do fazy play-off, co było sporym niedosytem.
Latem tego roku do zespołu dołączył DeMar DeRozan. To rozbudziło apetyty miłośników Kings i pozwalało marzyć o nawiązaniu do rozgrywek sprzed dwóch lat. Pierwsze dwa miesiące są jednak trudne dla zespołu. Kings wygrali tylko 13 z 31 dotychczas rozegranych spotkań i zajmują dopiero 12. miejsce w Konferencji Zachodniej. Słaby start rozgrywek wyczerpał cierpliwość włodarzy do trenera Mike’a Browna, który został wczoraj zwolniony, więcej o tym możecie przeczytać tutaj.
Zdaniem mediów to nie musi być koniec zmian w zespole ze stolicy Kalifornii. Coraz więcej znaków zapytania pojawia się w kwestii przyszłości De’Arona Foxa. W ligowych kuluarach mówi się, że zainteresowani jego usługami są chociażby: San Antonio Spurs, Miami Heat, Houston Rockets czy Los Angeles Lakers.
Dla Spurs, którzy budują swoją drużynę wokół Victora Wembanyamy, dodanie do składu Foxa mogłoby być dobrym pomysłem. Ostrogi pozyskałyby w ten sposób rozgrywającego pokroju All-Star. To mógłby być krok naprzód i kierunek w celu zwiększenia siły całej drużyny. Dla Heat taki ruch najprawdopodobniej oznaczałby konieczność pozbycia się Tylera Herro, który rozgrywa bardzo dobry sezon, przez co należy podchodzić do tego rodzaju propozycji ze sporą ostrożnością.
Rockets, którzy są jednym z najmłodszych zespołów w lidze, prezentują się w obecnych rozgrywkach z bardzo dobrej strony. Dodanie do składu Foxa z pewnością byłoby intrygujące i mogłoby jeszcze bardziej podnieść notowania zespołu dowodzonego przez Imę Udokę. Z kolei Lakers mogliby mieć problemy z przeprowadzeniem tego typu transakcji, chyba że zaoferowaliby w zamian jednocześnie D’Angelo Russella i Rui Hachimurę i przyszłe wybory w drafcie, których jednak w Los Angeles nie ma zbyt dużo. Pozycja Austina Reavesa jest niepodważalna i w Mieście Aniołów nie zamierzają nim handlować.
Na ten moment wydaje się, że Kings nie są chętni pozbyć się swojego gracza. Jeżeli jednak ich gra nie ulegnie poprawie, nie można wykluczyć scenariusza, w którym to sam zainteresowany zasugeruje chęć zmiany barw klubowych. Jedno jest pewne, chętnych na jego usługi z pewnością nie zabraknie i w razie zielonego światła ze strony Sacramento ustawi się po niego długa kolejka.
Fox w trwających rozgrywkach wystąpił w 31 spotkaniach, notując średnio 26,2 punktu, 5 zbiórek, 6,1 asysty i 1,6 przechwytu trafiając średnio 48% rzutów z gry i 33% zza łuku. Amerykanin w listopadowym meczu z Minnesota Timberwolves zdobył 60 punktów, dzięki czemu ustanowił nowy rekord organizacji. Ten wynik jest też najlepszym punktowym występem w pojedynczym meczu w tym sezonie.
Sacramento Kings przegrali pięć meczów z rzędu. Najbliższej nocy Fox i spółka zagrają na wyjeździe z Los Angeles Lakers, a następnie czeka ich seria trzech meczów przed własną publicznością, w czasie której zmierzą się z Dallas Mavericks, Philadelphia 76ers i Memphis Grizzlies.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!