Minionej nocy Golden State Warriors zaliczyli swoje trzecie zwycięstwo w serii z Houston Rockets i są już tylko o krok od wyeliminowania „dwójki” Konferencji Zachodniej. Stawka czwartego pojedynku tej rywalizacji była ogromna, więc nie powinno dziwić, że atmosfera na parkiecie zrobiła się naprawę gorąca, a pomiędzy dwiema ekipami wyraźnie zaczęło się gotować.
Golden State Warriors zamknęli sezon zasadniczy dopiero na 7. pozycji, przez co o miejsce w play-offach musiali walczyć w turnieju play-in. Nikt nie miał jednak wątpliwości, że od transferu Jimmy’ego Butlera jest to całkowicie inny zespół, który prawdopodobnie jest w stanie rzucić wyzwanie każdemu.
Boleśnie przekonują się o tym Houston Rockets, którzy pomimo początkowej przewagi własnego parkietu i rozstawienia z „dwójką” przegrywają już 1-3 i każde kolejne spotkanie będzie dla nich walką o życie. Stawka jest ogromna,
Do pierwszej poważnej przepychanki doszło w drugiej kwarcie. Amen Thompson, który próbował zatrzymać Stephena Curry’ego, wpadł na zasłonę Draymonda Greena i runął następnie na parkiet. W międzyczasie rozgrywający Warriors odbił się od Dillona Brooksa, który interweniował w nieprzepisowy sposób. Brooks nie odpuszczał i po zakończeniu akcji próbował odebrać piłkę Stephowi, co niemal doprowadziło do bójki.
Sytuacja ta może wywołać uśmiech na ustach. Początkowo chodziło przecież o przepychankę pomiędzy Currym — który wyliczał rywalowi liczbę fauli — i Brooksem, a gdy do starcia wkroczyli pozostali zawodnicy obu ekip, Steph i Dillon kontynuowali wymianę zdań, tylko kilka kroków obok. To nie był jednak koniec negatywnych emocji tej nocy.
Kilka minut później kamery uchwyciły dyskusję Brooksa z Jimmym Butlerem. Tym razem — podczas chwili przerwy na rzuty osobiste — nowa gwiazda GSW nie gryzła się w język i rzuciła w stronę rywala słowa, których najprawdopodobniej tłumaczyć nie trzeba: „You a bum and b*tch”.
Butler ewidentnie miał z Brooksem porachunki do wyrównania, bo w jednej z kolejnych akcji w dosyć agresywny sposób próbował zablokować próbę gracza Rockets. Początkowo wydawało się, że sędziowie przeanalizują tę sytuację i być może ukarają nawet Butlera faulem niesportowym. Ostatecznie zespół arbitrów nie wstrzymał gry.
Przejdźmy teraz do sytuacji, która bezpośrednio przesądziła o końcowym rezultacie. Przy prowadzeniu 107:106 dla Warriors i 13,1 sekundy na zegarze, przyjezdni wznawiali grę zza linii bocznej. Piłka trafiła w ręce Alperena Senguna, któremu życie skutecznie utrudnił jednak Draymond Green. Środkowy Houston spudłował próbę, która mogła zapewnić Rockets zwycięstwo. Podopieczni Steve’a Kerra mieli więc powody do radości i po syrenie końcowej nie mieli zamiaru ukrywać czy ograniczać swojej celebracji.
Rywalizacja ponownie przenosi się teraz do Houston. Piąty mecz serii zostanie rozegrany w nocy ze środy na czwartek o godzinie 01:30 czasu polskiego. W przypadku konieczności rozegrania szóstej potyczki, odbędzie się ona dwa dni później.