Golden State Warriors tuż przed meczem z Los Angeles Lakers, który wygrali przekonująco 123:109, pokazali światu nowy mistrzowski baner. Momentami znakomita gra Wojowników pokazała, że zespół z San Francisco będzie w tym sezonie starał się obronić mistrzowski tytuł z poprzedniego sezonu.
– Wygrywanie tytułów wymaga odporności, a odporność jest tym, co definiuje tę drużynę Golden State Warriors – powiedział podczas ceremonii wręczenia pierścieni mistrzowskich Adam Silver, komisarz NBA. Gdy kolejni zawodnicy odbierali należne im nagrody, Stephen Curry stał z boku, oklaskując każdego z nich. Kiedy przyszła kolej na rozgrywającego, z trybun zaczęły płynąć głośne okrzyki „MVP!”.
– Zaczekajcie. Mamy jeszcze inne zadania do wykonania – zwrócił się Curry do fanów. – To wyjątkowa noc. Od meczu nr sześć w Oracle w 2019 r. do meczu nr 6 tegorocznych finałów. To była długa droga – powiedział Curry, który nie omieszkał złożyć życzeń więzionej w Rosji gwieździe WNBA, Britney Griner. Koszykarka od połowy lutego jest przetrzymywana przez Władimira Putina.
Po prezentacji pierścieni wykonanych z 16-karatowego złota, zdobionych diamentami, na telebimie w hali Chase Center zostało wyświetlone nagranie właściciela Warriors Joe Lacoba, który stwierdził, że jego drużyna potrzebuje więcej mistrzowskich banerów. Film pochodził z 2010 r. – od tego momentu Warriors zdobyli cztery tytuły.
Kilka dni temu Klay Thompson wyznał, że będzie miał problemy z zaśnięciem przed wtorkową fiestą. Z kolei skrzydłowy Warriors Jonathan Kuminga zdradził, że zapomniał o całej ceremonii. To dla drugoroczniaka pierwsza taka chwila w karierze. Swój pierścień odebrał także Juan Toscano-Anderson, który gra teraz dla Los Angeles Lakers.
James Wiseman przyznał w rozmowie z ESPN, że czuje ekscytację zbliżającą się ceremonią. Dodał jednak, że najbardziej nie może doczekać się powrotu na parkiet – ostatni raz zagrał w meczu NBA w 2020 r.