Za nim naprawdę wspaniała kariera. Wielu kibiców nie może odżałować, że to już koniec przygody sympatycznego Argentyńczyka z najlepszą ligą świata. Teraz Manu Ginobili wspomina moment, w którym zdał sobie sprawę, że to najlepszy czas, by odwiesić buty.
W sobotę Manu Ginobili spotkał się z przedstawicielami mediów, by odpowiedzieć na kilka pytań związanych z tym, dlaczego i co będzie robił dalej. Zawodnik zostaje w San Antonio, więc liczy na to, że będzie mógł przebywać blisko drużyny i pomagać sztabowi trenerskiemu w przygotowaniach oraz w trakcie sezonu regularnego. Trener Gregg Popovich z pewnością mu nie odmówi. Zwłaszcza, że Manu przez całą karierę był wielkim profesjonalistą i wzorem do naśladowania.
W trakcie rozmowy z mediami Ginobili przyznał, że był jeden konkretny moment, w którym zdał sobie sprawę, że to dla niego koniec przygody z profesjonalną koszykówką. – Mentalnie byłem przygotowany, że sezon 2017/2018 był moim ostatnim – przyznaje Ginobili. – Na wszelki wypadek zostawiłem sobie otwartą furtkę, gdybym jednak nie chciał jeszcze kończyć kariery. Nie wiedziałem, czy moje ciało poradzi sobie z całą intensywnością towarzyszącą sezonowi.
– Gdy wróciłem do treningów i zobaczyłem Bryna [Forbesa], Dejounte [Murraya] i kilku innych chłopaków przygotowujących się do sezonu, wtedy sobie zdałem sprawę, że nie potrafię tak jak oni. Wtedy powiedziałem sobie – to na pewno jest koniec. Nie potrafiłem sobie wyobrazić przygotowań do jeszcze jednego 82-meczowego sezonu – dodał. Jako pierwsza dowiedziała się rodzina, następnie Manu porozmawiał z trenerem Popovichem. Dopiero potem w świat poszedł tweet.
Pop próbował jeszcze zmienić zdanie Ginobiliego, ale bezskutecznie. – Widział, że jestem bardzo pewny siebie i wiem co robię. Uszanował moją decyzję i odbyliśmy świetną rozmowę – mówi dalej Manu. Za nim wspaniała 16-letnia kariera, do której zapewne jeszcze wiele razy będziemy wracać.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET