Liga chce się całkowicie uporać z tematem flopowania, dlatego zaostrzyła związane z tym regulacje. Zmiany objęły również kwestie związane ze stosowaniem challengów przez trenerów. Nad wprowadzeniem poprawek dyskutowano już w trakcie minionego sezonu regularnego i NBA postanowiła się wsłuchać w pojawiające sugestie. Te wejdą w życie już od kolejnego sezonu.
Challenge okazał się pomysłem, który w wielu sytuacjach ratował sędziom skórę, bo gdyby trener z niego nie skorzystał i nie doszłoby do zmiany decyzji, panowie z gwizdkami mieliby obecnie znacznie gorszą reputację. Pojawiła się jednak opinia, że utrata challenge’u w momencie, w którym przyniósł on zmianę decyzji, nie jest do końca fair. Dlatego liga postanowiła wprowadzić drugi challenge dla trenerów, którzy korzystając z pierwszego, będą mieli rację i doprowadzą do zmiany na korzyść swojego zespołu.
Zatem od kolejnego sezonu trenerzy NBA w trakcie meczu będą mieli do dyspozycji maksymalnie dwa challenge, jeśli przy pierwszym wykorzystaniu się nie pomylą. Rzekomo zespoły oraz sztaby szkoleniowe od lat naciskały na NBA, by ta zgodziła się na takie rozwiązanie. Oczywiście może to wydłużyć czas meczu, co stanowiło dla ligi główną przeszkodę. Od kilku lat komisarz Adam Silver stara się przyspieszyć widowisko, aby utrzymać uwagę widza. Trzeba jednak znaleźć balans pomiędzy dynamiką meczu a sprawiedliwym sędziowaniem.
Jeżeli pierwszy wykorzystany challenge przyniesie pozytywne rozpatrzenie, zespół nie straci przerwy na żądanie. Jednak z drugim challengem będzie się wiązało wykorzystanie time-outu bez względu na to czy okaże się słuszny, czy nie. To już ze strony ligi wyraźna próba obrony przed kolejną ewentualną przerwą w grze, gdyby liga za oba challenge (jeżeli słuszne wykorzystane) oddawała przerwę na żądanie. Challenge może znacząco wpłynąć na przebieg spotkania, zwłaszcza w jego końcówce. Teraz już trenerzy nie będą musieli się aż tak bardzo wstrzymywać z jego wykorzystaniem, jeśli tylko będą mieli rację w pierwszej decyzji.
Zmianą, która odbiła się większym echem na ligowych korytarzach jest wprowadzenie faulu technicznego i rzutu wolnego za flopowanie. Liga testowała to rozwiązanie w trakcie ligi letniej w Las Vegas. Od teraz każda próba flopowania będzie przez sędziów karana odesłaniem rywala na linię rzutów wolnych oraz dopisaniem przewinienia technicznego na konto zawodnika, który próbował sędziów nabrać. Flopy stały się poważnym problemem na przestrzeni ostatnich kilku lat. Liga więc stara się z tym walczyć poprzez zmianę przepisów.
Sędziowie nie będą musieli zatrzymywać gry, by wymierzyć karę za flopa. Mogą poczekać do końca posiadania, by faul odgwizdać w momencie przerwy. Trenerzy mogą odwołać się od decyzji sędziego poprzez wykorzystanie challenge’u. Przypomnijmy, że w NBA jest limit 15 fauli technicznych w sezonie regularnym. Po przekroczeniu tej liczby, liga zawiesza zawodnika na jedno spotkanie. Każdy kolejny faul spotka się z dokładnie taką samą karą, co oczywiście oznacza dla koszykarza także utratę części wynagrodzenia.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET