Cleveland Cavaliers co prawda przegrywają 0-2 i trudno znaleźć odpowiedź na to, co mogą zrobić lepiej, ale LeBron James i Stephen Curry napisali wspólnie interesującą historię poprzedniej nocy. Po raz pierwszy w historii finałów gracze przeciwnych drużyn zanotowali triple-double.
Dopiero drugi raz w historii play-offów NBA, zdarzyła się sytuacja, w której zawodnik jednej drużyny i zawodnik drugiej drużyny notują na swoje konto triple-double. Mówimy zatem o czymś absolutnie szczególnym. LeBron James był znakomity dla Cleveland Cavaliers, ale to po prostu nie wystarczyło. Skończył mecz z dorobkiem 29 punktów, 14 zbiórek i 11 asyst. Poziom talentu zaprezentowany przez zawodników Golden State Warriors był zwyczajnie nie do okiełznania dla podopiecznych Tyronna Lue.
Stephen Curry miał w pierwszej połowie problemy ze stratami notując ich aż 6. W trzeciej kwarcie wyszedł z zupełnie inną energią i zebrał w trakcie tych 12 minut aż 7 piłek. Skończył mecz mając na koncie 30 oczek, 11 asyst i 10 zbiórek. – Po prostu staram się wpłynąć na grę w inny sposób niż tylko poprzez zdobywanie punktów – mówił Steph. – Jedna rzecz, którą muszę poprawić przed meczem numer trzy – zapewnienie moim kolegom więcej dobrych posiadań. Jeśli to zrobię, wszystko się ułoży – dodał.
LeBron James wyrównał liczbę triple-double zdobytych w finałach przez Magica Johnsona. – To jedna z najlepszych postaci w historii, ale w tym momencie indywidualne osiągnięcia absolutnie nic nie znaczą – przyznał. – Kiedy skończę grać w koszykówkę na pewno spojrzę na to, jako ciekawy punkt kariery – dodał. LBJ i Curry są drugą taką parą w historii play-offów. Jako pierwsi z podwójnym triple-double skończyli Kareem Abdul-Jabbar i Walt Frazier w finałach konferencji z roku 1970 pomiędzy ekipami z Milwaukee i Nowego Jorku.
Warriors tymczasem są dwa zwycięstwa od perfekcyjnych play-offów. Do Ohio drużyna z Oakland jedzie po czternastu zwycięstwach z rzędu. Są na dobrej drodze, by wszystkie serie tegorocznej walki w fazie posezonowej skończyć sweepem. To pokazuje skalę dominacji tej drużyny. Los Angeles Lakers w sezonie 2000/2001 wygrali mistrzostwo mając na koncie tylko jedną porażkę. Przebrnęli sweepem przez konferencję i na starcie finałów przegrali z Philadelphią 76ers Allena Iversona. Pokonali jednak Szóstki w czterech kolejnych pojedynkach.
Mecz numer trzy serii w nocy 8 czerwca o godzinie 3:00. Czy Cavaliers odkują się przed własną publicznością?
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET