Golden State Warriors w pierwszym domowym meczu nowego sezonu musieli uznać wyższość Los Angeles Clippers. Na domiar złego, w trzeciej kwarcie kontuzji kostki nabawił się Stephen Curry. Lider składu próbował kontynuować grę, ale bardzo szybko zrozumiał, że to może się skończyć pogorszeniem urazu.
Z uwagi na swój dynamiczny styl gry oraz dużą mobilność, Stephen Curry zawsze jest narażony na urazy kostek, z którymi przecież miał duże problemy na początku kariery. Poprzedniej nocy Golden State Warriors gościli na własnym parkiecie Los Angeles Clippers. Curry skręcił kostkę w trzeciej kwarcie. Próbował to “rozchodzić” i wrócić na parkiet w czwartej, ale szybko pogorszył uraz, próbując postawić zasłonę na Nicolasie Batumie. Zaraz po tej akcji schodził do szatni wyraźnie utykając.
Curry nie wrócił do gry. Zespół określił uraz jako skręcenie kostki. Po zwycięstwie Clippers 112:104, trener Steve Kerr powiedział, że Curry opisał uraz jako „lekki” i „umiarkowany” i że więcej dowiedzą się po poniedziałkowym rezonansie. Lider składu skończył zawody z dorobkiem 18 punktów i czterema trafionymi rzutami za trzy. Dla GSW to pierwsza porażka po dwóch wyjazdowych zwycięstwach. W kolejnym meczu grają z New Orleans Pelicans, którzy grają bez kontuzjowanych Dejounte Murraya i Treya Murphy’ego III.
Curry może opuścić kolejne dwa starcie przeciwko Pelicans. W takim przypadku najwcześniejszy możliwy termin jego powrotu to sobotni pojedynek z Houston Rockets. Pod jego dłuższą nieobecność, większy ciężar ofensywny przejmą m.in. Buddy Hield i Andrew Wiggins, a także Moses Moody, Jonathan Kuminga i Brandin Podziemski. 36-letni lider Warriors podpisał w sierpniu roczną umowę przedłużającą kontrakt z Golden State o wartości 62,6 miliona dolarów.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET