Z dnia na dzień jesteśmy coraz bliżej debiutu Jeremy’ego Sochana na parkietach NBA. Spekulacje na temat tego, jak dobry może być reprezentant Polski, trwają nie tylko w naszym kraju, ale i za oceanem. Roger Galo – specjalista od efektywności w ofensywie z naciskiem na rzuty – twierdzi, że 19-latek może w przyszłości stać się nieco inną wersją Kevina Duranta, o ile wyeliminuje jedną, kluczową przeszkodę.
San Antonio Spurs rozpoczynają serię meczów przedsezonowych od wyjazdowego pojedynku z Houston Rockets już 2 października, z kolei zmagania w sezonie zasadniczym zainaugurują 19 października spotkaniem z Charlotte Hornets przed własną publicznością. Jeremy Sochan – wybrany z 9. numerem draftu – stanie wówczas przed pierwszą okazją na zaprezentowanie swoich umiejętności na największej koszykarskiej scenie świata.
Wszyscy niecierpliwie oczekujemy debiutu 19-latka, który z uwagi na przygotowania do debiutu w NBA opuści nawet zbliżający się wielkimi krokami EuroBasket. Polak chce skupić się na jak najlepszym wejściu w rozgrywki, szczególnie biorąc pod uwagę, że nie było mu dane wystąpić w Lidze Letniej. Kilka tygodni temu pisaliśmy, że jedna z analiz ze Stanów Zjednoczonych porównała „sufit” Sochana – czyli szczyt możliwości, jakie może osiągnąć – do Kyle’a Kuzmy, Nicolasa Batuma, Kevina Love czy nawet Chrisa Bosha.
Roger Galo, twórca metody rzutów „Galo”, specjalsta od efektywności w ofensywie ze szczególnym naciskiem na rzuty oraz badacz specyfiki ruchów na parkiecie, w rozmowie z AirAlamo twierdzi, że w najlepszym przypadku Jeremy Sochan w swoim koszykarskim „prime” może przypominać nieco Kevina Duranta, z uwzględnieniem niektórych istotnych szczegółów.
Kluczowa w rozwoju 19-latka będzie jednak nauka rzutu i jego odpowiedniej formy, z czego niemal wszyscy zdają sobie sprawę i na co Galo szczególnie zwraca uwagę.
– Rzut Jeremy’ego Sochana jest pełen nieregularnych ruchów, które co jakiś czas przeszkadzają mu przy rzutach za trzy punkty, z dystansu i z linii. Ma skłonności do ruchów, które nagle towarzyszą jego formie [rzutu], co zazwyczaj nie kończy się dobrze. Przykładowo, kładzie zbyt duży nacisk na nadgarstek lub rękę podczas niektórych prób – mówi.
Ogromnym utrudnieniem dla Spurs i Jeremy’ego mogą okazać się przenosiny Chipa Engellanda do Oklahoma City Thunder. Były już członek sztabu szkoleniowego zespołu z San Antonio miał ogromny wpływ na rozwój Kawhia Leonarda i Tony’ego Parkera, jednak obie strony nie były w stanie dojść do porozumienia w sprawie nowego kontraktu. Szkoda, bo prawdopodobnie wpłynąłby pozytywnie na rozwój skuteczności Sochana.
Galo zwraca również uwagę, że ruchy Jeremy’ego są zbyt mechaniczne i że nie czuje się on przy nich komfortowo. To z kolei, jak zauważa, może być wywołane brakiem pewności siebie.
Czego możemy się spodziewać, jeśli Jeremy zaskoczy i za kilka lat będzie trafiał z solidną skutecznością? Zdaniem Galo reprezentant Polski może ewoluować w zawodnika pokroju Kevina Duranta, bo dzielą wspólnie wiele charakterystycznych cech.
– Jeśli chodzi o możliwości Jeremy’ego, to przy jego wzroście i zdolności do kreowania rzutów, szczególnie za trzy i dalekich za dwa, może potencjalnie stać się swego rodzaju wersją Kevina Duranta, tylko z jeszcze większą skutecznością zza łuku i półdystansu, będąc jednocześnie nie do zatrzymania ze względu na swój wzrost i długość [ramion] – sugeruje Galo.
Myśląc na chłodno, nie powinniśmy jednak oczekiwać, że Jeremy Sochan wzniesie się na poziom Kevina Duranta. Każdy wziąłby tego typu rozwój w ciemno, jednak nie należy nakładać na 19-latka zbędnej presji jeszcze przed rozegraniem pierwszego meczu na parkietach NBA. Reprezentant Biało-Czerwonych ma potencjał, by stać się kluczowym zawodnikiem rotacji swojego zespołu i to w pierwszej kolejności powinno być jego priorytetem.