Przed nami ostatni weekend przed zmianą czasu w Stanach Zjednoczonych, więc warto po raz ostatni skorzystać z różnicy czasu i obejrzeć sobotnie spotkanie o godzinę wcześniej niż będzie miało to miejsce przez resztę sezonu. Już o 22:00 Milwaukee Bucks zmierzą się bowiem z Sacramento Kings, a mecz ten będzie można obejrzeć w otwartym kanale polskiej telewizji. Godzinę później, już bez transmisji, Charlotte Hornets zmierzą się z Minnesota Timberwolves.
Sezon zasadniczy trwa już ponad tydzień i choć nie możemy powiedzieć jeszcze, że tabela zaczyna nam się już kształtować, to na pewno widać już, kto spisuje się poniżej oczekiwań, a kto pozytywnie zaskoczył. Wśród zespołów, które jak dotąd pokazały się z świetnej strony, są z pewnością Milwaukee Bucks, którzy ograli już m.in. Golden State Warriors (bez Giannisa Antetokounmpo) i New York Knicks, a z Cleveland Cavaliers przegrali tylko nieznacznie.
Zdecydowanie gorzej sytuacja wygląda u Sacramento Kings. Nie doszło tam do większej rewolucji, więc oczekiwania nie były ogromne, ale głośne nazwiska mogły sugerować, że ekipa ze stolicy Kalifornii włączy się w walkę o turniej play-in. Jak dotąd wygląda to jednak tak, jakby tegoroczne rozgrywki mieli spędzić wśród najgorszych ekip Konferencji Zachodniej.
Kings przegrali jak dotąd z Phoenix Suns, Los Angeles Lakers, Oklahoma City Thunder i Chicago Bulls. Jedyne zwycięstwo zaliczyli przeciwko Utah Jazz, którzy raczej nie włączą się do walki o czołową dziesiątkę Zachodu, a I tak potrzebowali do tego zwycięskiego rzutu Domantasa Sabonisa w ostatnich sekundach rywalizacji.
Dziś o godzinie 22:00 Kings zmierzą się właśnie z Bucks. Biorąc pod uwagę wszystkie informacje, które zostały przedstawione wyżej, nie powinno dziwić, że to właśnie Milwaukee są faworytem bukmacherów. Eksperci Superbet szacują, że to Kozły wyjdą zwycięsko z tego pojedynku, oferując kurs 1.47 za ich zwycięstwo
Mecz ten będzie transmitowany nie tylko w oficjalnym League Passie, ale i polskim kanale Metro, który do 29 grudnia jest dostępny na tak zwanym multipleksie, a więc jest ogólnodostępny.
Na co warto zwrócić uwagę w przypadku spotkania Bucks – Kings? Przede wszystkim na stan zdrowia Giannisa Antetokounmpo, który poprzedni mecz swojego zespołu z Warriors opuścił z uwagi na drobny uraz lewego kolana. Jego występ stał pod znakiem zapytania aż do samego końca, więc jeżeli wszystko ułożyło się zgodnie z planem, to Greka powinniśmy zobaczyć dziś wieczorem w akcji.
Po stronie Kings dwoi się i troi Zach LaVine, który w każdym z dotychczasowych meczów był najlepszym punktującym Sacramento, a jego średnio wynoszą jak dotąd 29,2 punktu, 3,0 zbiórki oraz 1,6 asysty na mecz.
Warto zwrócić uwagę, jak piekielnie trudny terminarz czeka na nadchodzących tygodniach ekipę z Kalifornii. Po meczu z Bucks zmierzą się oni kolejno z Denver Nuggets, Warriors, ponownie OKC Thunder, Minnesota Timberwolves i znów Nuggets. Po przerwie na rywala ze Wschodu (Atlanta Hawks) zagrają następnie z Timberwolves, San Antonio Spurs i Oklahomą. Jeden z gorszych scenariuszów może zakładać nawet bilans 2-13 w drugiej połowie listopada.
Nieco później, bo o godzinie 23:00 czasu polskiego, Charlotte Hornets zmierzą się we własnej hali z Minnesota Timberwolves. Meczu tego nie zobaczymy już na otwartym kanale w polskiej telewizji, ale będą mogli cieszyć się nim posiadacze League Passa. Anthony Edwards nie zagra, więc szanse Szerszeni nieco wzrosły,
Hornets przegrali co prawda wszystkie trzy spotkania ze zdecydowanie wyżej notowanymi rywalami, ale warto rzucić okiem na LaMelo Balla, który zdążył już zanotować potężne triple-double w postaci 38 punktów, 13 asyst i 13 zbiórek.












