Wolna agentura trwa w najlepsze i właściwie codziennie słyszymy doniesienia o ruchach transferowych, jakie przeprowadzają drużyny NBA. W sobotę na świeczniku znaleźli się przede wszystkich Charlotte Hornets, którzy zwolnili aż trzech zawodników – w tym jednego sprowadzonego chwilę wcześniej oraz przedłużyli umowę z Milesem Bridgesem, dla którego zdaniem wielu w NBA w ogóle nie powinno już być miejsca.
Wszystko zaczęło się od wymiany z udziałem San Antonio Spurs. Odkąd Ostrogi ogłosiły ściągnięcie do siebie Chrisa Paula, z ich obozu dochodziła jedynie błoga cisza, przerywana jedynie od czasu do czasu plotkami na temat potencjalnych ruchów transferowych. Tymczasem w sobotę, według informacji Adriana Wojnarowskiego z ESPN, Spurs zdecydowali się wysłać do Charlotte Hornets rozgrywającego Devonte’ Grahama w towarzystwie drugorundowego picku.
Nie oznacza to jednak, że 29-latek będzie reprezentował barwy Szerszeni, jak to czynił w latach 2018-21. Według oficjalnych doniesień ma zostać zwolniony, by tym samym stać się wolnym agentem. Choć nie wygląda na to, by Spurs dostali w zamian cokolwiek, na pewno zaoszczędzą pieniądze i wolne miejsce w składzie. Opłatę za wykup kontraktu rozgrywającego poniesie bowiem organizacja z Karoliny Północnej.
To jednak dopiero początek pożegnań z Charlotte. Jak podaje z kolei Shams Charania z The Athletic, w tym samym dniu podziękowano za współpracę dwóm Europejczykom. Co ciekawe, Davis Bertans i Aleksej Pokusevski, o których mowa, trafili do Hornets przed trade deadline z Oklahoma City Thunder, w przypadku pierwszego z nich – w ramach wymiany za Gordona Haywarda. Szerszeniem został wówczas również między innymi Tre Mann, choć w jego potencjał w organizacji jeszcze wierzą, więc on przynajmniej na chwilę obecną zostanie w drużynie.
Na tę chwilę sytuacja wygląda tak, że dwóch z trzech byłych zawodników Thunder wysłanych do Hornets zostało zwolnionych, a wspomniany wyżej Hayward również nie znalazł swojego miejsca w Oklahomie. Reasumując, wydaje się, że to jednak OKC lepiej wyszli na tej wymianie. Choć 34-letni skrzydłowy okazał się niewypałem, to zejście z jego kontraktu pozwoliło znaleźć środki na sprowadzenie Isaiaha Hartensteina, który powinien być wzmocnieniem drużyny.
Jaka przyszłość czeka zwolnionych zawodników? Bertans powinien się utrzymać na poziomie NBA. Łotysz to strzelec wyborowy, który w zeszłym sezonie legitymował się skutecznością z dystansu wynoszącą blisko 38%. W przypadku gracza na pozycji silnego skrzydłowego to zawsze wartość dodana, tym bardziej w drużynach, których plan gry polega na rozciąganiu obrony przeciwnika.
W przypadku jego młodszego kolegi pozostanie w najlepszej lidze świata nie wydaje się już takie pewne. Serb, głównie z powodów zdrowotnych, nigdy nie zdołał wyrosnąć na ważnego zawodnika w rotacji Thunder. Gdy w zeszłym sezonie dostał drugą szansę w Charlotte, wydaje się, że nie wykorzystał jej w pełni. Wprawdzie ma dopiero 22 lata, ale może to dla niego najwyższy czas, by odbudować się w EuroLidze i być może za jakiś czas ponownie spróbować szczęścia za oceanem. Czas pokaże.
Podczas jednak gdy Thunder walczą o dołączenie do grona głównych kandydatów do tytułu mistrzowskiego, Hornets z kolei są akurat w trakcie przebudowy. Najwidoczniej w organizacji uważają, że jednym z ważnych pierwszych kroków na drodze ku potencjalnie lepszej przyszłości jest podpisanie nowego kontraktu z Milesem Bridgesem.
Według licznych doniesień, obie strony doszły do porozumienia w sprawie zawarcia trzyletniej umowy opiewającej na 75 mln dol. 26-latek miał ponoć rozważać różne alternatywne scenariusze, jednak ostatecznie zdecydował się pozostać w Charlotte, gdzie ma liczyć na produktywny sezon, tym bardziej po długim okresie zamieszania w życiu prywatnym, jaki był jego udziałem w ostatnim czasie.
Mówiąc w skrócie, skrzydłowy Hornets nie przyznał się do winy w sprawie karnej dotyczącej przemocy domowej i po prostu poddał się karze. Z powodu zawieszenia stracił cały sezon 2022-23 oraz 10 pierwszych meczów kolejnego. Niektórzy zresztą do dziś twierdzą, że Bridges powinien dożywotnio wylecieć z NBA, jak chociażby niedawno oskarżony o ustawianie meczów Jontay Porter.
Tymczasem po powrocie 26-latek – przynajmniej na parkiecie – mógł stanowić swoisty wzór do naśladowania. W 69 meczach (z czego aż 67 w pierwszej piątce) notował średnio 21 punktów, 7,3 zbiórki oraz 3,3 asysty na mecz. Zdecydowanie nie najgorsze statystyki jak na kogoś, kto jeszcze niedawno miał głowę zajętą czymś zupełnie innym. Choć jego pozaboiskowe perypetie budzą słuszne kontrowersje, sportowo pozostawienie tego zawodnika w drużynie jak najbardziej się broni. I o to chyba w organizacji chodzi.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy