Nie trwało to długo. Poprzednie „THECYZJE” Dwighta Howarda trwały zdecydowanie dłużej i kibice mieli tego wszystkiego już naprawdę dość. Tym razem chwilę po północy z 1 na 2 lipca otrzymaliśmy informację, że Dwight Howard wraca w rodzinne strony.
Shams Charania z The Vertical opublikował na swoim Twitterze informację o tym, że Dwight Howard opuści Houston Rockets i przeniesie się do Atlanty Hawks. Umowa obowiązywać będzie przez trzy lata i warta jest 70,5 miliona dolarów.
Po bardzo słabym sezonie w Teksasie, szybkim zwolnieniu trenera Kevina McHale’a i ogólnie przyjętej załamce, jeśli chodzi o poczynania Rockets, Howard dał jasno do zrozumienia, że w tym toksycznym środowisku obok Jamesa Hardena nie będzie miał zamiaru kontynuować swojej kariery. To, że nie podjął opcji zawodnika na nadchodzący sezon nie oznaczało jedynie chęci otrzymania podwyżki. Wiązało się to jasno z chęcią zmiany klubu.
Bardzo ciekawą kwestią będzie to, jak Mike Budenholzer wpłynie na tego zawodnika, ale już teraz wiadomo, że zadanie przed nim bardzo ciężkie. To jednak szkoleniowiec, który stara się trzymać twardą rękę na pulsie, dlatego jest szansa, że Howard będzie dla Atlanty naprawdę solidnym wzmocnieniem. Dodatkowo gracz otrzymuje szansę gry w swoim rodzinnym mieście, co może okazać się kluczową motywacją.
Wciąż nie wiadomo jak ta decyzja wpłynie na Ala Horforda. Tym zawodnikiem bardzo mocno zainteresowani są Boston Celtics, jednak trenerzy w Atlancie zapewniali, że jeśli uda się ściągnąć do zespołu Howarda, to będą chcieli oni stworzyć z nim i właśnie Horfordem wyjściowy duet podkoszowy. Al miałby grać w tym ustawieniu na pozycji PF. Wydaje się jednak, że w erze small-ballu może być to temat niezwykle ciężki do zrealizowania i prędzej czy później któryś z wysokich zacznie narzekać na zbyt niską rolę w drużynie.