San Antonio Spurs, aby zatrzymać Manu Ginobiliego w rotacji, musieli się sporo nagimnastykować i ostatecznie poświęcić Bobana Marjanovicia. Wszystko przez wysoką ofertę, jaką weteranowi przedstawiła… Philadelphia 76ers.
O tym, że Manu Ginobili wraca na jeszcze jeden sezon dowiedzieliśmy się już kilka tygodni temu. Zawodnik zrezygnował z opcji zawodnika w kontrakcie z San Antonio Spurs, ale strony miały szybko dojść do porozumienia. Trudno było sobie wyobrazić, by teraz Argentyńczyk zmieniał otoczenie. Jednak mimo silnego związku ze Spurs, Manu otrzymał kontrofertę, która zmusiła R.C. Buforda do stanowczej reakcji.
Początkowo mówiło się o 10 milionach dolarów w rocznej umowie Ginobiliego ze Spurs. Jednak na ostatnim etapie negocjacji kwota ta została podniesiona do 14 milionów, co było odpowiedzią na propozycję, jaką Manu otrzymał od Philadelphii 76ers. Czy Argentyńczyk faktycznie zagroził SAS opuszczenie drużyny na rzecz pieniędzy w kontrakcie z Sixers? Najwyraźniej ostatni rok gracza w NBA ma być także jego finansowym zabezpieczeniem na pierwsze lata poza profesjonalną koszykówką.
Według źródeł, Spurs by zatrzymać rezerwowego musieli potroić ofertę. To oznacza, że pierwotnie Ginobili miał otrzymać od drużyny około 4,5 milionów za rozgrywki 2016/2017. Dla porównania, w poprzednich zarobił niecałe 3 miliony. 39-latek nie jest już tak szybki i tak zwinny, jak cztery, pięć lata temu, ale mimo to Spurs bardzo zależało na zatrzymaniu go w rotacji. Gregg Popovich odzyskał przynajmniej jednego ze swojej najstarszej dwójki.
Manu nie może się spodziewać, że w kolejnych rozgrywkach będzie odgrywał większą rolę niż w ostatnich, mimo swojego wysokiego kontraktu. W 58 meczach poprzedniego sezonu, Ginobili notował na swoje konto średnio 9,6 punktu, 2,5 zbiórki, 3,1 asysty i 1,1 przechwytu trafiając 45,3 FG% oraz 39,1 3PT%.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET