Przełom lipca i sierpnia to dla wielu gwiazd NBA jedyny okres w roku, w którym mogą pozwolić sobie na nieco więcej „luzu” i spokoju. Pomimo wielu plotek transferowych Kevin Durant w pełni wykorzystuje swoje wakacje. Najpierw odpoczywał we francuskim Saint-Tropez, gdzie jednocześnie znajdował się również Stephen Curry, a wczoraj imprezował z Jamesem Hardenem na koncercie w Londynie. To stawia pod znakiem zapytania jego spotkanie z właścicielem Nets.
Współpraca Jamesa Hardena i Kevina Duranta w Brooklyn Nets nie ułożyła się tak, jak można było początkowo zakładać, ale mimo to zawodnicy utrzymują przyjacielską relację poza parkietem. Choć pierwszy z wymienionych w kontrowersyjnych okolicznościach trafił do Philadelphia 76ers, to nie przeszkodziło to im we wspólnej zabawie na koncercie Travisa Scotta w Londynie.
Kiedy zawodnicy spędzają wspólnie wolny czas w trakcie letniej przerwy, media lubią spekulować na temat możliwych rozmów oraz planowania połączenia sił i wspólnej gry w barwach jednego zespołu. Trudno jednak wyobrazić sobie, by James Harden zachęcał „KD” do wymuszenia transferu do Sixers. Włodarze „Szóstek” z pewnością chętnie wymieniliby masywny kontrakt Tobiasa Harrisa (37,6 mln $), jednak nawet oparta o niego „paczka” – w połączeniu z młodymi talentami i wyborami w drafcie – prawdopodobnie nie zaspokoiłaby żądań Nets.
Dla Travisa Scotta koncert ten miał ogromne znaczenie. Był to jego pierwszy indywidualny występ od tragedii, która miała miejsce w Houston w listopadzie zeszłego roku. W wyniku uduszenia podczas masowego napływu tłumu zmarło wówczas 10 osób. Harden i Durant pojawili się w O2 Arena w Londynie, żeby wspierać swojego znajomego.
Informacje o europejskich wakacjach Duranta są szczególnie interesujące, kiedy weźmiemy pod uwagę niedawne doniesienia o rzekomym spotkaniu 33-latka z właścicielem Brooklyn Nets, Joe Tsaiem, które miało odbyć się jeszcze w tym tygodniu. Przyszłość skrzydłowego wciąż stoi pod znakiem zapytania, bo choć zażądał wymiany, to wiele wskazuje na to, że pozostanie w Nowym Jorku przynajmniej na kilka kolejnych miesięcy. Nie należy wykluczać jednak opcji, w której to Tsai „odwiedzi” swoją gwiazdę w Europie i tam dojdą do konsensusu.