Kevin Durant jest bez wątpienia jednym z najlepszych koszykarzy swojego pokolenia. Niektórzy stwierdzą, że w historii NBA nie było drugiego tak utalentowanego ofensywnie zawodnika. KD ma świadomość swojego talentu i przy tym dość spore mniemanie o sobie. W jednej z ostatnich wypowiedzi przyznał, że dziwi się, iż nikt nie mówi o nim w kategoriach GOAT-a.
Poprzedniej nocy Phoenix Suns pokonali Indianę Pacers, a do zwycięstwa ekipę z Arizony prowadził Kevin Durant, który zanotował 40 punktów na bardzo dobrej skuteczności 18/25 z gry oraz 4/7 za trzy punkty. To było piąte zwycięstwo z rzędu zespołu prowadzonego przez trenera Franka Vogela. Suns z przytupem rozpoczęli drugą połowę sezonu regularnego i niewykluczone, że dopiero teraz – gdy wielka trójka gra ze sobą regularnie – zobaczymy, na co naprawdę ten zespół stać.
W międzyczasie KD zastanawia się, dlaczego pomimo tylu sukcesów na swoim koncie, nadal nie jest postrzegany w kategorii GOAT-a, czyli najlepszego koszykarza wszech czasów. Kilka lat temu Michael Jordan został spytany przewrotnie, kto jest lepszy – LeBron James czy Kobe Bryant. MJ odpowiedział – Kevin Durant, po czym delikatnie się zaśmiał. To było jeszcze przed zdobyciem przez KD nagrody MVP sezonu regularnego i przed dwoma mistrzostwami, po jakie sięgnął z Golden State Warriors.
– Mówicie o tych dwóch, ale [Durant] w końcu pojawi się w tej rozmowie – twierdził Jordan. Oprócz zdobycia wyróżnień i tytułów w NBA, KD zdobył także dwa złote medale Igrzysk Olimpijskich, zatem zebrał na swoje konto sporo osiągnięć, które przedstawiają go jako jednego z najlepszych koszykarzy w historii. Przez wielu jest określany mianem najlepszego strzelca, jakiego kiedykolwiek oglądaliśmy. Dlaczego więc nie pojawia się w debatach na temat GOAT-a? KD zdaje się znać odpowiedź.
– Ponieważ trafiłem do Golden State Warriors – stwierdził. – Dlaczego nie mogę być w tych rozmowach? To pytanie, które powinieneś zadać. Czemu nie? Czego nie zrobiłem? – pyta. Narracja wokół KD zmieniła się, gdy opuścił Oklahomę i wybrał Bay Area, gdzie sięgnął po dwa mistrzostwa obok Stephena Curry’ego i spółki. Gdy Warriors opuścił, nie był w stanie samodzielnie poprowadzić drużyny do walki o tytuł. Czy dobry sezon w Phoenix i walka o trofeum Larry’ego O’Briena ponownie zmieni narrację?
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET