Wpadka z drugiego dnia obozu reprezentacji Stanów Zjednoczonych wyraźnie podrażniła zespół wyselekcjonowany przez trenera Steve’a Kerra do gry na mistrzostwach świata. Tym razem Anthony Edwards wziął sprawy w swoje ręce i przesądził o wygranej pierwszego zespołu Amerykanów. Gwiazda Minnesoty Timberwolves wyrasta na lidera składu.
Niemalże tradycją stały się porażki pierwszej drużyny USA w sparingach z teoretycznie słabszymi zespołami w ramach przygotowań do wielkiego turnieju. Steve Kerr na mistrzostwa świata zabiera zespół złożony z bardzo dobrych graczy, ale nie supergwiazd. Te mają rzekomo wrócić do składu na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Ciągle jednak USA na turniej MŚ jedzie w charakterze faworyta. W trakcie trzeciego dnia przygotowań pierwszy zespół rozbił tzw. “Select Team” 84:61 w meczu podzielonym na 10-minutowe tercje.
Anthony Edwards nie był częścią wyjściowej piątki, gdy jego zespół przegrał obie z 10-minutowych gierek podczas drugiego dnia obozu. Już trzeciego dnia Steve Kerr wystawił go w wyjściowym składzie i zawodnik Minnesoty Timberwolves zrobił kluczową różnicę. Jego energia dobrze wpłynęła na resztę zespołu i w tym starciu wyraźna była różnica w jakości i doświadczeniu drużyny, która za kilka tygodni rozpocznie zmagania na turnieju organizowanym w Japonii, Indonezji i na Filipinach.
– Mam rzucać i kreować otwarte rzuty – mówił Edwards próbując scharakteryzować swoja rolę w drużynie. – Z łatwością mijam swoich rywali, a to otwiera szansę dla zespołu. Muszę też bronić, zbierać i dobrze się komunikować – dodał. Dziennikarze nie otrzymali statystyk z tego meczu, ale zwracali uwagę na znacznie lepszą skuteczność za trzy zespołu Kerra. Tutaj świetnie otwartą przestrzeń wykorzystywali Mikal Bridges, Jalen Brunson, Austin Reaves oraz Brandon Ingram. Wiele z tych rzutów wykreował właśnie Edwards.
– Kiedy masz dobrych podających, to zespół bardzo szybko się uczy ze sobą grać. Brandon [Ingram] kilka razy dobrze wjechał podając na obwód. Bardzo dobrze piłkę przesuwał Anthony Edwards – mówił trener Kerr. – Nie mam jeszcze niczego ustalonego. Cały czas się uczymy. […] Będę miał do dyspozycji wiele różnych kombinacji dzięki umiejętnościom, jakie posiadają moi koszykarze – dodał szkoleniowiec reprezentacji USA. Problemu bogactwa życzyłby sobie każdy szkoleniowiec jadący z reprezentacją na MŚ.
Wydaje się, że naturalnym liderem będzie Jalen Brunson. Jednak znając podejście Edwardsa, który ma dość krnąbrny charakter, na pewno spróbuje wcielić się w rolę samca alfa zarówno na, jak i poza parkietem. Jednym z zadań sztabu szkoleniowego reprezentacji będzie z pewnością to, aby młody zespół okiełznać. W poniedziałek zespół rozegra pierwszy oficjalny mecz kontrolny przed turniejem MŚ. Amerykanie zmierzą się z Portoryko. Następnie polecą do Hiszpanii, potem do Abu Zabi, a stamtąd do Manili, gdzie rozpoczną mistrzostwa.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET