Mimo dopiero końca marca w kalendarzu część zespołów NBA zaczyna już myśleć o zbliżającym się wielkimi krokami off–season. Podobnie sytuacja wygląda z zawodnikami, którzy nie mają zagwarantowanych kontraktów na najbliższe rozgrywki. Jednym z nich jest Andre Drummond, z którego słów wynika, że jego przygoda z Brooklyn Nets może zakończyć się już za kilka miesięcy.
Po obiecującym początku kariery sytuacja Andre Drummonda znacznie się skomplikowała. Po 7 sezonach spędzonych w Detroit Pistons w kolejnych 3 latach zawodnik reprezentował barwy łącznie pięciu różnych drużyn. Podkoszowy nadal szuka więc kolejnego stabilnego domu w NBA, gdzie mógłby zapuścić korzenie na parę sezonów.
– Jeśli mam być szczery, to jestem tu tylko do końca obecnego sezonu – powiedział zawodnik w wywiadzie dla New York Daily News. – Kto wie co wydarzy się latem – dodał tajemniczo.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, jak traktować te słowa. Po wymianie, w ramach której Drummond przeniósł się do Nowego Yorku wskoczył on z miejsca do pierwszej piątki zespołu Nets, co po zeszłorocznym „grzaniu ławy” w Play-offach w barwach Los Angeles Lakers może dać zawodnikowi dużo optymizmu na przyszłość.
Inną kwestią są pieniądze, których może zabraknąć dla Drummonda. W przypadku chęci przedłużenia z nim umowy klub mógłby zaoferować 28-latkowi pensję na poziomie maksymalnie 6 milionów dolarów. Opcje są właściwie jedynie dwie. Nets mogą wykorzystać w kontrakcie zawodnika tzw. non-Bird exception, które pozwoliłoby na wypłacanie mu rocznej pensji w granicach 3 mln dolarów lub tradycyjne mid-level exception, dzięki czemu na konto podkoszowego wpływać wpływałoby wspomniane już 6 mln dolarów.
Dla porównania, w tym sezonie Drummond zarobi łącznie niewiele ponad 2,4 mln dolarów.