Kevin Love przeżywa właśnie swoją drugą młodość. Minionej nocy skrzydłowy Cleveland Cavaliers napędzał grę swojego zespołu, a jego statystyki z ostatnich tygodni potwierdzają, że świetnie odnajduje się w odmłodzonej rotacji.
Nie ma wątpliwości, że Kevin Love najlepsze lata swojej kariery ma już za sobą. Notowane przez niego liczby znacząco spadły już po transferze z Minnesota Timberwolves do Cleveland Cavaliers, ale dwa ostatnie lata zwiastowały ostatnią prostą kariery doświadczonego skrzydłowego. Tymczasem w ośmiu ostatnich spotkaniach 33-latek notuje średnio 22 punkty, 8,6 zbiórki oraz 2,3 asysty na mecz. Jeśli ograniczyć ten przedział do czterech ostatnich występów, to liczby te wzrastają do 26,3 punktu oraz 8,8 zbiórki (53,3% skuteczności za trzy).
Poprzedniej nocy Kevin Love po raz kolejny wcielił się w rolę lidera Cavs. Zespół z Ohio przegrał co prawda z Atlanta Hawks, choć jeszcze w pierwszej połowie prowadził różnicą 16 punktów, ale weteran popisał się efektownym double-double w postaci 35 oczek i 11 zbiórek, do czego dołożył jeszcze 4 asyst. Love trafił 10 z 18 rzutów z gry, w tym 7 z 14 prób za trzy i jako jeden z pięciu zawodników Cleveland mógł pochwalić się dodatnim wskaźnikiem +/-.
W ostatnich latach sporo mówiło się o fatalnym kontrakcie, jaki kierownictwo Cavaliers zaoferowało skrzydłowemu w 2018 roku. Love podpisał wówczas czteroletnią umowę wartą 120 milionów dolarów, deklarując swoją lojalność do organizacji i miasta. Kiedy zawodnik nie grał na miarę stawianych przed nim oczekiwań, natychmiast znalazł się w ogniu krytyki sympatyków Wine & Gold, a media łączyły go z transferem do innego zespołu. W sezonie 2020/21 33-latek zdobywał jedynie 12,2 punktu na mecz, notując jednocześnie spadek skuteczności pomimo nieco ograniczonej liczby rzutów i minut spędzonych na parkiecie.
Teraz Love udowadnia, że jest w stanie wnieść wiele do odmłodzonej drużyny Cavaliers, która z tygodnia na tydzień coraz bardziej zaskakuje. Podopieczni J.B. Bickerstaffa zakończyli 2021 rok na 5. miejscu w tabeli konferencji wschodniej z bilansem 20-16. Z gry do końca sezonu wypadł jednak Ricky Rubio, co może znacząco utrudnić walkę o zachowanie pozycji w czołowej szóstce.