Kibice Golden State Warriors nieprędko zobaczą z powrotem na parkiecie Draymonda Greena. W ubiegłą środę 33-latek został zawieszony na czas nieokreślony. Było to pokłosie kolejnego już incydentu z udziałem Greena, kiedy to w meczu z Phoenix Suns uderzył w twarz Jusufa Nurkica.
Został za to wyrzucony z parkietu przez sędziów — już po raz trzeci w tym sezonie — a choć po spotkaniu przeprosił bośniackiego zawodnika, to jednak pewne było, że liga wymierzy mu karę. W listopadzie NBA ukarała go zawieszeniem na pięć meczów za duszenie Rudy’ego Goberta, zaznaczając wtedy w uzasadnieniu, że pod uwagę wzięto także historię brudnych zagrań Greena.
Teraz liga postanowiła zawiesić Greena na czas nieokreślony, a jego powrót na parkiet uzależniony jest od spełnienia pewnych warunków. Shams Charania w poniedziałek doniósł, że Draymond rozpoczął już pracę z psychologiem, choć szczegółów nie ujawnił. Jego zdaniem 33-letni podkoszowy może pauzować co najmniej przez trzy najbliższe tygodnie.
Oznacza to, że zawieszenie Greena potrwa minimum 12 spotkań, a może nawet więcej. Draymond po ostatnich wydarzeniach chce zrobić wszystko, by we współpracy z NBA oraz władzami Warriors móc spełnić warunki wymagane do jego powrotu do gry. Warto dodać, że 33-latek w swojej karierze był już wyrzucany z parkietu łącznie 20 razy, a trwające zawieszenie jest jego szóstym.
Wojownicy rozegrali jak dotychczas trzy spotkania po ostatnim zawieszeniu dla Draymonda, z czego udało im się wygrać dwa razy. Łącznie kalifornijska ekipa ma bilans 4-4 w tym sezonie w meczach, w których Green nie zagrał z powodu zawieszenia. Z bilansem 12-14 podopieczni trener Steve’a Kerra plasują się na 11. miejscu w tabeli konferencji zachodniej.